Do kolizji doszło przed jednym ze skrzyżowań, na drodze prowadzącej do centrum treningowego Realu Madryt w madryckiej dzielnicy Valdebebas. Poszkodowanym był kierownik sklepu meblowego Ignacio Fernandez. Gdy zatrzymał się przed rondem, by przepuścić mające pierwszeństwo pojazdy, Zidane uderzył w tył jego samochodu. To Fernandez jako pierwszy wysiadł z auta. Dość szybko zorientował się, że kolizję spowodował sam Zidane. - Chciałbym się z tobą spotkać w innych okolicznościach, ale i tak nie jest źle - powiedział Fernandez witając Francuza. Jak donoszą hiszpańskie media, Zidane chciał od razu zadzwonić do ubezpieczyciela, lecz Fernandez wolał załatwić wszelkie formalności w bardziej dyskretny sposób. Aby nie prowadzić rozmów w obecności dziennikarzy, którzy mogli szybko dowiedzieć się o całym zajściu, zaproponował wymianę numerów telefonów. - Gdy zobaczyłem, że to Zidane, zachowałem spokój. Miałem pewność, że wszystko zostanie wypłacone - stwierdził Fernandez w rozmowie z rozgłośnią radiową COPE. Pokrzywdzony poprosił tylko "Zizou" o pamiątkowe zdjęcie, gdyż - jak sam przyznał - znajomi nie uwierzyliby mu w stłuczkę z trenerem Realu Madryt. - Powiedziałem mu również w żartach, że jeśli zgodzi się na wymianę samochodów, będzie po sprawie - dodał Fernandez. Dwa dni później przedstawiciele Zidane’a skontaktowali się z Fernandezem, dziękując za wyrozumiałość i polubowne załatwienie sprawy. TB Primera Division - wyniki, terminarz, tabela, strzelcy