W 12. kolejce drużyny Barcelony i Realu straciły punkty. "Duma Katalonii" przegrała 3-1 z Levante, a "Królewscy" bezbramkowo zremisowali z Realem Betis. Na Półwyspie Iberyjskim zauważono jednak, że obie ekipy zostały potraktowane przez arbitrów w zupełnie inny sposób. Zacznijmy od Barcelony, która poległa w sobotę w Walencji, choć to ona prowadziła w tym spotkaniu. Wszystko za sprawą kontrowersyjnego rzutu karnego. O ile faul na Nelsonie Semedo nie podlegał jakiejkolwiek dyskusji, to wywołała ją sytuacja, która miała miejsce chwilę wcześniej. Na spalonym został wtedy złapany Antoine Griezmann, czego nie wyłapał arbiter. Akcja była więc kontynuowana i zakończyła się, choć nie bezpośrednio po tym zagraniu, rzutem karnym i ostatecznie bramką dla Barcelony. Piłkę posłał do siatki z jedenastu metrów Leo Messi i choć Levante zdołało strzelić trzy gole i wygrać to spotkanie, to sytuacja ta wywołała ogromną burzę w hiszpańskich mediach. Pięć godzin później Real podejmował na Bernabeu drużynę imiennika z Sewilli. "Królewscy" nie zdołali strzelić gola, lecz stworzyli sobie kilka dogodnych sytuacji. Mogli także otrzymać rzut karny, lecz gwizdek sędziego Sanchez Martineza milczał jak zaklęty. Wykonujący wślizg Zouhair Feddal zagrał piłkę ręką we własnej "szesnastce", to pewne. Pozostaje jednak pytanie, czy kwalifikowało się to na rzut karny. Co na ten temat mówią przepisy? "Zazwyczaj nie jest przewinieniem sytuacja, gdy piłka dotyka ręki/ramienia zawodnika, który upada, a jego ręka/ramię znajduje się między ciałem a podłożem w celu amortyzacji upadku i nie jest wyciągnięta/a w bok lub nie znajduje się pionowo względem ciała" - czytamy w regulaminie obowiązującym od 1 czerwca 2019 roku. Taką sytuację podobnie interpretują także wytyczne dla sędziów w Primera Division. O tym, czy powinien zostać podyktowany rzut karny można dyskutować. Wątpliwości nie mieli jednak piłkarze i działacze Realu Madryt. - Jesteśmy zmieszani ze względu na decyzję, która została podjęta. W tej sytuacji ręka przerwała akcję. Nie wiem dlaczego VAR czasami podejmuje przy takich zajściach różne decyzje. Wideoweryfikacja miała pomóc w jasnym rozwiązywaniu tego typu zagrań, lecz jak widzimy tak nie jest. Myśleliśmy, że to będzie karny. Spodziewałem się, że tak będzie, ale nie było - mówił po meczu jeden z dyrektorów Realu Madryt Emilio Butragueño. Przedstawiciele "Królewskich" mają także żal o to, że sędziowie już dwukrotnie pozbawili ich możliwości wykonywania rzutu karnego. W starciu z Mallorcą (przegranym 0-1) arbiter nie dopatrzył się przewinienia na Brahimie Diazie, a w meczu z Villarrealem (2-2) na Viniciusie. Warto zwrócić uwagę na to, że na VAR skarżą się w tym sezonie nie tylko w Hiszpanii, ale i we Włoszech i Anglii. To, co miało być lekarstwem na (prawie) całe zło, stało się więc zarzewiem dodatkowych dyskusji. TB Primera Division - wyniki, terminarz, tabela