James wrócił do Realu po dwuletnim wypożyczeniu do Bayernu Monachium - mistrzowie Niemiec nie zdecydowali się na wykupienie zawodnika. Dla Kolumbijczyka nie ma jednak przyszłości w Realu, bo w składzie drużyny nie widzi go trener Zinedine Zidane. Faworytem do sprowadzenia ofensywnego pomocnika było Napoli, ale negocjacje między klubami się przedłużają. Niezadowolenia z tego powodu nie kryje Aurelio De Laurentiis, prezes klubu z południa Włoch.- Nie rozumiem, dlaczego Real zgodził się wypożyczyć go do Bayernu, a teraz domaga się od nas 42 milionów euro. Gdybyśmy mogli wypożyczyć Jamesa, na pewno byśmy nie odmówili, bo w ten sposób później moglibyśmy pozwolić sobie na sprowadzenie jeszcze jednego piłkarza - twierdzi De Laurentiis.Według włoskich mediów rozmowy pomiędzy "Królewskimi" a neapolitańczykami utknęły jednak w martwym punkcie. Kolumbijczyk ma być coraz bliżej transferu do Atletico, bo James chętnie pozostałby w Madrycie. Tyle że wciąż nie wiadomo, czy Florentino Perez, prezes Realu, zdecyduje się oddać jedną z gwiazd lokalnemu rywalowi.Dwa największe madryckie kluby przez lata ze sobą nie handlowały. Niedawno "Królewscy" sprzedali jednak do Atletico Marcosa Llorente - to był pierwszy taki transfer od 2006 r. "Rojiblancos" zapłacili za defensywnego pomocnika 30 mln euro. Teraz Atletico znów chce się wzmocnić kosztem największego przeciwnika.<a href="https://wyniki.interia.pl/rozgrywki-L-hiszpania-primera-division,cid,658,sort,I" target="_blank">Primera Division: sprawdź szczegóły</a>DG