"Ronald, to się dokonało. Zostaw sprawę w spokoju, wracajmy do domu" - to tytuł jednego z komentarzy w madryckim dzienniku "Marca", którego autor zauważa, że upór z jakim Koeman domagał się karnego po starciu Mendy’ego z Braithwaite’a w 84. min sobotniego klasyku, ocierał się o groteskę. El Clasico - lekcja dla Barcelony Sporo w tym racji. Już za pięć dni Katalończycy grają finał Pucharu Króla z Athletic Bilbao, tymczasem ich trener urządza sceny po meczu z Realem jakby Barcelona została okradziona z punktu przez mafię sędziowską. Nawet katalońska prasa przyznaje, że drużyna Koemana jest wciąż zbyt zielona, by wygrywać mecze wagi ciężkiej. Komentator barcelońskiego "Sportu" zwraca się do nowego w zespole, prawego obrońcy Sergino Desta, by zapamiętał na całe życie, że w takich meczach jak te z Realem nie wolno na chwilę nawet odwracać głowy od piłki. Dest to zrobił przy rzucie wolnym Toniego Kroosa w 28. min. Kosztowało to Barcę stratę drugiej bramki. Sprawa jest jednak zamknięta. "Wciąż są żywi" - napisał na okładce poniedziałkowego wydania barceloński "Sport", odnosząc się do sytuacji w tabeli. Barcelona spadła na trzecią pozycję o dwa punkty za Atletico i jeden za Real. Nie ma powodu, by w takiej sytuacji na osiem kolejek przed końcem sezonu poddała się. Katalończycy grają jeszcze z Atletico na Camp Nou, a prawdopodobieństwo, że "Królewscy" wygrają wszystkie spotkania nie jest wcale duże. Drużyna Zinedine’a Zidane’a jest może teraz najlepsza w Hiszpanii, ale plaga urazów i przemęczenie starzejących się gwiazd, mogą wpłynąć na wynik rywalizacji. W "Klasyku" trener Realu stracił Lucasa Vazqueza (nie wróci do gry w tym sezonie), a był to piłkarz kluczowy. Defensywa "Królewskich" jest w rozsypce: Raphael Varane jest na kwarantannie, Sergio Ramos kontuzjowany. A za dwa dni batalia na Anfield Road, gdzie gracze Liverpoolu pałają żądzą rewanżu. Pierwszy mecz o półfinał Ligi Mistrzów Real wygrał w Madrycie 3-1. W rewanżu zanosi się na bitwę. Tymczasem kluczowi gracze "Królewskich": Modric, Kroos, Benzema są po trzydziestce. We wrześniu Chorwat skończy 36 lat. Eksplozja talentu Viniciusa Jr i powrót do formy Marco Asensio przyszły w samą porę. Benzema nie musi w ataku robić wszystkiego sam. Real jest teraz faworytem ligi hiszpańskiej. Odrobił do Atletico kilkanaście punktów. Atletico straciło impet i przewagę Drużyna Diego Simeone zdawała się pewniakiem. Ale w dwóch ostatnich meczach zdobyła punkt. Nieszczęście zaczęło się w derbach. 7 marca Atletico prowadziło z Realem do 88. minuty. Było zdecydowanie lepsze, ale Thibaut Courtois dokonywał cudów zręczności w bramce "Królewskich". I na koniec Benzema wyrównał. Po meczu "Królewscy" lamentowali jeszcze nad rzutem karnym, który im się rzekomo należał. Remis był jednak dla nich wspaniałym wynikiem. Mają teraz lepszy bilans bezpośrednich meczów z Atletico i Barceloną, co w Hiszpanii ma kluczowe znaczenie dla miejsca w tabeli przy równej liczbie punktów. Prasa katalońska pokłada swoje nadzieje w zmęczeniu Królewskich. Ile mogą biegać starzejące się gwiazdy? Sytuacja w tabeli jest taka, że jeden remis Realu może go pozbawić szans na obronę tytułu. Jeśli Barcelona będzie wygrywała. Koeman ma drużynę niedoświadczoną i młodą. Poza Leo Messim, Sergio Busquetsem i wracającym po kontuzji Gerardem Pique wszyscy piłkarze Barcy powinni mieć w nogach spore rezerwy mocy. Najtrudniejsza wydaje się sytuacja lidera. Choć jego najlepszy strzelec Luis Suarez apelował, by zamiast lamentować nad plagą urazów, wziąć się w garść zanim będzie za późno. Po czym sam uległ kontuzji. Atletico prowadziło z Betisem w niedzielę, ale tylko zremisowało 1-1. A była szansa na odskoczenie od Realu na trzy punkty. Wyniki, tabelę i terminarz Primera Division znajdziesz tutaj!Jesienią drużyna Simeone była skazywana na tytuł. Jej przewaga nad Barcą i Realem była duża. Kiedy, jeśli nie teraz? Obaj wielcy rywale wydawali się słabi. Szybko się pozbierali i wzięli do odrabiania strat. Real nie przegrał 13 kolejnych meczów. W 2021 roku Barcelona zaliczyła 13 zwycięstw, remis i porażkę w "Klasyku". Jeśli ta ostatnia jej nie załamie, wciąż będzie w grze o tytuł. Dlatego Koeman powinien zachować spokój, zamiast szaleć z wściekłości jak ktoś, kto przez jeden niepodyktowany, w dodatku bardzo wątpliwy, rzut karny stracił wszystko. Dariusz Wołowski