Był 1 września 2019 roku. Dzieci odrzucały już od siebie myśli o wakacyjnych przygodach, szykując się na powrót na szkolne korytarze, a Bale kompletował dublet w starciu z Villarrealem, zapewniając "Los Blancos" jeden punkt w wyjazdowym meczu. Swój udział w tamtym spotkaniu 30-latek zakończył przedwcześnie, oglądając tuż przed jego końcem drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę. Mógł być jednak z siebie zadowolony. Tym bardziej, że dwa tygodnie wcześniej w pierwszej kolejce Primera Divison zanotował ważną asystę w potyczce z Celtą Vigo. To czyniło go jednym z kluczowych zawodników dla Realu Madryt, choć jeszcze latem Zinedine Zidane wyrażał nadzieję, że Walijczyk jak najszybciej opuści Santiago Bernabeu. Tak się jednak nie stało, choć dobra forma 30-latka nie trwała długo. W zachowaniu odpowiedniej dyspozycji nie pomogła mu kolejna kontuzja łydki, a następnie infekcja górnych dróg oddechowych. W meczach, w których otrzymywał szansę, częściej zawodził niż doprowadzał do euforii fanów "Królewskich". Od starcia z "Żółtą Łodzią Podwodną" w 11 kolejnych pojedynkach bezskutecznie próbował wpisać się na listę strzelców. Przełamał się dopiero w spotkaniu Pucharu Króla z trzecioligowym Unionistas de Salamanca, mając przy tym sporo szczęścia. Najpierw Juan Gongora niepotrzebnie podbił głową piłkę, która opuściłaby plac gry. Skorzystał na tym Bale, przyjmując futbolówkę na klatkę piersiową i oddając strzał swoją słabszą, prawą nogą. Ponownie los mu sprzyjał - po rykoszecie kopnięta przez niego piłka zatrzepotała w siatce. Teraz Bale’a czeka kolejne zadanie - zanotowanie asysty. Po raz ostatni dogrywał piłkę do swojego kolegi w barwach "Królewskich" 5 października w meczu ligowym z Granadą. Od tego czasu minęło już 110 dni. TB Primera Division - wyniki, terminarz, tabela, strzelcy