Trzymająca już w kieszeni tytuł mistrzowski Barcelona do meczu z Levante przystąpiła bez Lionela Messiego, który dopiero co wznowił treningi po kontuzji. Barca rozpoczęła za to z Ericem Abidalem, wracającym do wyjściowej jedenastki po wielu miesiącach przerwy na leczenie choroby nowotworowej. W 16. minucie trochę wygłupił się sędzia Undiano Mallenco, dyktując rzut karny dla gospodarzy po rzekomym faulu Papakouli Diopa na Andresie Inieście. Sprawiedliwości stało się zadość, bo David Villa zmarnował "jedenastkę", pozwalając ją łatwo obronić Keilorowi Navasowi. W 34. minucie Dani Alves potężnie uderzył z rzutu wolnego z 35 metrów, ale Navas zdołał obronić ten strzał. Barcelona grała to, do czego przyzwyczaiła, a goście mieli kłopoty z przedostaniem się na drugą połowę boiska. Gospodarzom wyraźnie brakowało jednak przebłysków geniuszu Messiego. W 41. minucie Diop zatrzymał piłkę ręką w polu karnym. Tym razem gospodarzom należał się karny, ale sędzia znów się pomylił albo chciał się zrehabilitować za wcześniej popełniony błąd. Dwie minuty po przerwie Robert Acquafresca zdobył bramkę dla gości, lecz arbiter jej nie uznał, gdyż wcześniej dopatrzył się spalonego, którego nie było. W 81. minucie Villa w bardzo dobrej sytuacji uderzył w trybuny. Chwilę później goście wybili piłkę niemal z linii bramkowej po akcji Pedro. Barcelona nie miała najlepszego dnia, ale sprawy w swoje ręce wziął Cesc Fabregas, który w 84. minucie płaskim strzałem przy słupku z pola karnego pokonał Navasa. Asystował Alexis Sanchez. FC Barcelona - Levante UD 1-0 Bramka: 1-0 Cesc Fabregas (84.). Autor: Waldemar Stelmach Raport meczowy Zobacz wyniki, strzelców bramek, tabelę i terminarz Primera Division