Listopadowy pojedynek z Atletico Madryt był dla Barcelony brzemienny w skutki. Porażka 0-1 po kuriozalnym błędzie bramkarza Marca-Andre ter Stegena to jedno, a poważne kontuzje Gerarda Pique i Sergiego Roberto drugie. Stoper skręcił kolano, poważnie uszkodził więzadła boczne i krzyżowe. Prawy obrońca miał uraz mięśnia, po którym wrócił kilka dni temu, by doznać kolejnej kontuzji mięśniowej. Po meczu z Atletico Sergi Roberto przez miesiąc leczył się w samotności, po pozytywnym wyniku testu na Covid-19. Teraz czeka go kolejny miesiąc pauzy. Teoria spisku według Pique Pique dopiero we wtorek wznowił treningi, ale już walczy z czasem, bo poza 21-letnim Urugwajczykiem Ronaldem Araujo Barcelona właściwie nie ma stopera. Za 11 dni gra pierwszy mecz 1/8 finału Ligi Mistrzów z PSG, który jest dla Katalończyków absolutnym priorytetem. Nękany przez urazy Samuel Umtiti popełnił kuriozalny błąd w meczu Pucharu Króla z Granadą. W Katalonii uważa się, że po chronicznych problemach z kolanem Francuz nie nadaje się już do gry na najwyższym poziomie. Tak samo jego rodak Clement Lenglet. Z okazji powrotu do gry Pique udzielił wywiadu pewnemu youtuberowi, w którym poruszył wiele kontrowersyjnych kwestii. Powiedział między innymi, że sędziowie w Primera Division świadomie lub nie, wspierają Real Madryt. Powołał się na słynne słowa emerytowanego arbitra Eduardo Iturralde Gonzaleza, który wyznał, że 90 proc sędziów w Hiszpanii kibicuje Królewskim, a 10 proc Barcelonie. Pique uważa, że szczytowym przykładem był poprzedni sezon, w którym sędziowie zrobili co w ich mocy, by Real został mistrzem Hiszpanii. - To był największy teatr absurdu jaki w życiu widziałem - powiedział Pique i przywołał mecz Królewskich z Realem Sociedad w San Sebastian, gdy sędziowie cztery razy użyli VAR, by cztery razy zmienić decyzje na korzyść Realu Madryt. - Podobnie było w Bilbao - dodał stoper Barcy. Jego słowa bada wydział dyscypliny hiszpańskiej federacji, Pique grożą cztery mecze zawieszenia. Przyjaźń z piłkarzami Realu Ostre słowa o pomocy sędziów dla Królewskich nie przeszkadzają Pique przyjaźnić się z Sergio Ramosem i innymi graczami Realu. - Relacje mamy bardzo dobre, rozmawiam z Sergio choć nie na temat przedłużenia jego kontraktu na Santiago Bernabeu - powiedział Pique. I dodał: - To co spotyka kapitana Realu jest dowodem, że jeśli klubem rządzi silny prezes, piłkarze nie mają nic do gadania. Chodzi o spór między Ramosem i Florentino Perezem o nową umowę z klubem. Ramos nie chce się zgodzić na obniżkę pensji o 10 procent, prezes tego żąda. Być może skończy się to odejściem Ramosa z klubu, w którym spędził 16 lat. Zobacz Interia Sport w nowej odsłonie Sprawdź! Wątek o silnym prezesie dotyczy też Barcelony. Tajemnicą poliszynela było, że piłkarze rządzili na Camp Nou podczas kadencji Josepa Marii Bartomeu. - Jeśli podejmowaliśmy decyzje to dlatego, że nie podejmował ich ten, kto powinien - skomentował Pique. Zapytany o prezent jaki sprawił Bartomeu Atletico Madryt oddając przed obecnym sezonem najlepszego strzelca rozgrywek Luisa Suareza, stoper się zirytował: - Proszę pytać o to tego, kto podjął taką decyzję - stwierdził. Co do przyszłości Messiego na Camp Nou Pique powiedział, że w tym sezonie widzi u Argentyńczyka motywację większą niż kiedykolwiek. - Ale Leo sam zdecyduje o sobie. Wciąż jest numerem 1 na świecie. Wyniki, tabelę i terminarz Primera Division znajdziesz tutaj! Pique wychwala Cristiano Ronaldo, z którym grał w Manchesterze United, a potem rywalizował w klasykach Barcelony z Realem. - On jest fenomenem. Nie tylko fizycznym, ale pod każdym względem. Przyszło mu grać w czasach, gdy światową piłkę zdominował taki fenomen jak Messi i potrafił zdobyć pięć Złotych Piłek. To mówi samo za siebie. Dzięki uporowi, pracy, ambicji i talentowi Cristiano jako jedyny potrafił nawiązać rywalizację z Argentyńczykiem - skończył Pique. Dariusz Wołowski