W sobotę i niedzielę broniąca tytułu Barcelona i Real zagrają na wyjazdach bez zawodników pauzujących za żółte kartki. W składzie "Dumy Katalonii" zabraknie Busquetsa (już 10. w tym sezonie), w drużynie z Madrytu - Modricia i Francuza Ferlanda Mendy'ego (obaj w ostatniej serii gier dostali piąte kartoniki w tym kolorze). Barca zmierzy się z Celtą Vigo, zaś "Królewscy" pojadą do stolicy Katalonii, ale na mecz z Espanyolem. Zdecydowanymi faworytami będą drużyny przyjezdne, a ich przeciwnicy mają zupełnie odmienne cele w tych rozgrywkach, przerwanych na wiele tygodni z powodu pandemii koronawirusa. Celta Vigo zajmuje 16. miejsce, z kolei Espanyol - ostatnie, 20. Jeśli nic niespodziewanego w weekend się nie wydarzy, zachowane zostanie status quo. Ale do zmian może dojść w przyszłym tygodniu, kiedy Barcelona zagra z plasującym się na trzeciej pozycji w tabeli Atletico Madryt, a Real Madryt z piątym Getafe. W poprzednich rozgrywkach La Liga Atletico zostało wicemistrzem, wyprzedzając "Królewskich", a Getafe zajęło piątą lokatę. W przypadku równej liczby punktów o kolejności w tabeli decyduje bilans bezpośrednich spotkań. Pod tym względem Real jest od "Dumy Katalonii" lepszy - w tym sezonie zremisował z nią 0-0 i wygrał 2-0. Gazeta "Mundo Deportivo" zauważyła, że Barcelona ma problemy ze strzelaniem goli w pierwszych połowach meczów. W 20 z 42, czyli niemal połowie gier tego sezonu, Katalończycy nie zdobyli bramki w ciągu początkowych 45 minut. Z tych 20 spotkań w 13 do przerwy był remis, a w pozostałych siedmiu musieli odrabiać straty.