Przypomnijmy: Enric oraz Abel Ruiz (a według informacji z innych źródeł również inny zawodnik - Isierte) zostali wypatrzeni przez skautów Barcelony podczas turnieju Futbol-7, w którym zespół Valencii Juvenil zajął drugie miejsce. Działacze "Blaugrany" zaproponowali nastolatkom wyższe stypendium i przeprowadzkę do słynnej La Masii, akademii piłkarskiej Barcelony, w której dorastały największe gwiazdy Katalończyków - Leo Messi, Andres Iniesta czy Cesc Fabregas. Młodzi zawodnicy mogli zmienić klub na własne życzenie, ponieważ pierwszy profesjonalny kontrakt w Hiszpanii można podpisać dopiero w wieku 16 lat. W dodatku to nie pierwszy raz, gdy Barcelona "ukradła" Valencii nastolatków - w poprzednim sezonie szkółkę Valencii na La Masię zamienili Rodri Tarina i Fran Villalba, ale po kilku miesiącach wrócili do Walencji, ponieważ nie udało im się zaaklimatyzować w nowym otoczeniu. "Oni pogwałcili istniejący pomiędzy klubami kodeks etyczny. Nie można zrozumieć, że przedsiębiorstwo z takim budżetem sprowadza 12-letnie dzieci" - powtarza w kółko, według "Marki", niesamowicie rozzłoszczony Llorente. Zachowanie Barcelony może odbić się na prowadzonych z Valencią negocjacjach w sprawie zakupu Jordiego Alby. Informowaliśmy już, że do porozumienia może dojść lada chwila, jednak piątkowe wydania hiszpańskich serwisów sportowych głoszą, że Valencia wysłała do Barcelony oficjalny komunikat, w którym informuje, że cena Jordiego Alby to dokładnie 15 mln euro, płatne natychmiast. Zdaniem "Sportu" Sandro Rosell, prezydent Barcelony, nie zamierza zapłacić więcej niż 10 mln euro, ponieważ Alba w przyszłym sezonie kończy kontrakt. "Wygląda na to, iż obowiązująca pomiędzy klubami dżentelmeńska umowa o respektowaniu minimalnego wieku zawodników ze szkółki została zerwana i potrzeba pilnej zmiany w przepisach, by zablokować takie praktyki" - pointuje "Marca". ŁK