FC Barcelona przegrała prestiżowy mecz z Realem Madryt 1-3 - i choć przewaga "Królewskich" nad "Blaugraną" w grze była dosyć wyraźna, zwłaszcza w pierwszej połowie, to nie da się ukryć, że sędziowie podjęli kilka decyzji, które potem stały się przedmiotem bardzo szerokiej dyskusji. Przede wszystkim kontrowersje wzbudziła sytuacja z 73. minuty, gdy w polu karnym "Los Blancos" upadł Robert Lewandowski, który nieco wcześniej miał kontakt z Danim Carvajalem. Po tym zajściu arbiter główny spotkania, Jose Sanchez Martinez nie zdecydował się nawet na sprawdzenie akcji z użyciem VAR-u. To wszystko wzbudziło wściekłość prezydenta "Barcy", Joana Laporty. Joan Laporta wściekły po "El Clasico". Prezydenta Barcelony spotkała kara za jego zachowanie Po ostatnim gwizdku 60-latek miał zejść do szatni sędziów i pokłócić się z nimi o przebieg ich pracy na Santiago Bernabeu. Pretensje miał głównie o incydent z "Lewym", ale jego zastrzeżenia wzbudziło też zarządzenie Martineza dotyczące faulu Erica Garcii na Rodrygo, po którym drugi z wymienionych futbolistów ustawił piłkę na jedenastym metrze i bezbłędnie wykonał karnego. Oczywiście Laporta nie był jednocześnie osobą uprawnioną do tego, by wkroczyć do pokoju przeznaczonego dla arbitrów, a główny rozjemca meczu wpisał jego zachowanie do stosownego protokołu. W związku z tym hiszpańska federacja piłkarska (RFEF) nie mogła wydać innej decyzji jak ta ukaraniu prezesa FCB. Jak sygnalizuje m.in. "Mundo Deportivo", Joan Laporta otrzymał grzywnę w wysokości... dokładnie 602 euro. Nie powinien to być więc jakiś potężny finansowy cios dla działacza, natomiast powinien przede wszystkim pamiętać, że kolejnym razem będzie musiał trzymać bardziej swoje nerwy na wodzy. Po następnym tego typu wyskoku RFEF prawdopodobnie sięgnęłaby bowiem po trochę ostrzejsze środki. FC Barcelona ma przed sobą trudne potyczki Tymczasem FC Barcelona szykuje się właśnie do kolejnych ligowych wyzwań - już 20 października spróbuje swoich sił w starciu z Villarrealem, a trzy dni później zagra z Athletikiem Bilbao. Rywale są wymagający, ale na korzyść "Blaugrany" działa fakt występowania na własnym terenie. Zobacz także: Konkurent "Lewego" odejdzie z Barcelony już w styczniu? Zaskakujący kierunek