Takiego preludium sezonu w Primera Divison dyżurni eksperci raczej nie przewidywali. FC Barcelona z kompletem punktów po czterech kolejkach? Real Madryt z dwoma potknięciami w trzech pierwszych próbach? Tak, ligowe realia układają się dzisiaj dokładnie w ten sposób. Od pierwszych minut sobotniej konfrontacji na wzgórzu Montjuic było jasne, że goście wyszli do gry z najprostszym planem. Kurczowa obrona i czyhanie na okazje do kontry. Strategia okazała się ryzykowna i szybko przerodziła się w metodyczny demontaż beniaminka. Lewandowski zaciera ręce, przewaga rośnie. Kolejna sensacyjna wpadka Realu Madryt Lewandowski z kolejnym golem. Radosna kanonada pod katalońskim niebem Na pierwszą bramę Katalończycy czekali jednak do 20. minuty. Dokładnym zagraniem popisał się wówczas Pau Cubarsi, a skorzystał z tego Raphinha. Brazylijczyk perfekcyjnie opanował piłkę klatką piersiową jeszcze przed polem karnym, a po chwili z kilku metrów technicznym uderzeniem otworzył wynik spotkania. Nie minęły cztery kolejne minuty, a "Blaugrana" prowadziła już 2:0. Tym razem w rolę asystenta wcielił się Lamine Yamal, a egzekucji dokonał Robert Lewandowski. Polak świetnie zgasił futbolówkę i - mimo że nie przymierzył precyzyjnie - zdobył czwartą bramkę w bieżącym sezonie, umacniając się na pozycji lidera klasyfikacji strzelców. W doliczonym czasie pierwszej połowy do siatki trafił jeszcze Jules Kounde. Francuz najlepiej odnalazł się w podbramkowym chaosie po centrze z kornera. Po strzale w górny róg piłka odbiła się jeszcze od słupka i ugrzęzła w siatce. Na drugą połowę piłkarze Realu Valladolid wychodzili już tylko po to, by uniknąć blamażu. Celu nie udało się jednak zrealizować. Klasą dla siebie był Raphinha, który skompletował hat-tricka. Najpierw z bliskiej odległości wykorzystał zagranie Lewandowskiego (grał do 73. minuty), a następnie stanął oko w oko z golkiperem rywali i przytomnie dopełnił formalności. W samej końcówce dzieła pogromu dopełnili Dani Olmo (po raz pierwszy w wyjściowej jedenastce) i wprowadzony z ławki rezerwowych Ferran Torres (podawał Raphinha). Rezultat musi budzić trwogę u kolejnych przeciwników Barcelony. A ta pozostaje na szczycie tabeli La Liga - jako jedyna ekipa z kompletem punktów. Na zwycięstwo u siebie 7:0 "Blaugrana" czekała w lidze przez ponad dekadę. W takich rozmiarach, 16 marca 2014 roku, rozgromiła Osasunę Pampeluna.