Do spotkania z ostatnią ekipą tabeli Real Madryt przystępował jako wicelider. Strata do zasiadającej na szczycie Girony wynosi tylko punkt. Korzystny rezultat oznacza dla "Królewskich" awans. Tymczasem już po 45 sekundach meczu na Santiago Bernabeu zapanowała totalna konsternacja. Almeria objęła niespodziewanie prowadzenie. Szybki atak strzałem bez przyjęcia sfinalizował Largie Ramazani. Lewandowski nie będzie zadowolony. Barcelona trafiła na bardzo trudnego rywala Szokujący początek meczu Realu Madryt. Publika na Santiago Bernabeu zamarła Winę za straconą bramkę w ogromnej mierze ponosi Dani Carvajal, który nie zdążył wrócić za belgijskim napastnikiem. Wystarczył moment nieuwagi i Kepa Arrizabalaga musiał wyciągać piłkę z siatki. Krótko przed przerwą goście zadali drugi cios. Fantastycznym półwolejem sprzed pola karnego popisał się Edgar Gonzalez. Piłka wpadła w samo "okienko", powtórkę można oglądać do znudzenia. Kronikarze natychmiast przypomnieli, że ostatni raz "Los Blancos" ulegli Almerii 2 lutego 2008 roku. A passa potyczek z tym rywalem bez porażki urosła do 13. Tym razem bukmacherzy dawali outsiderowi minimalne szanse choćby na remis. FC Barcelona już bez szans? Xavi stawia sprawę otwarcie. Jasny sygnał dla kibiców Przypomnijmy, że w poprzedniej kolejce właśnie Almeria zatrzymała liderującą Gironę, remisując z nią 0-0. Jeśli starcie outsidera z zespołem Carlo Ancelottiego zakończy się sensacją, jeszcze dzisiaj przed szansą na skrócenie dystansu do madrytczyków (z siedmiu do czterech punktów) stanie Barcelona. Mistrzowie Hiszpanii o 18:30 rozpoczną wyjazdową konfrontację z Betisem Sewilla. Trwa mecz Real - Almeria. Relację live możesz śledzić TUTAJ.