Festiwal strzelecki w wykonaniu piłkarzy "Dumy Katalonii" rozpoczął już w szóstej minucie Chilijczyk Alexis Sanchez. Będąc sam na sam z bramkarzem rywali nie popełnił błędu i strzelił pierwszego gola. To jego pierwsze trafienie w sezonie. Jak przyznał po meczu, brak skuteczności coraz bardziej go denerwował. "Podtrzymuję to, co mówiłem do tej pory - mianowicie, że miałem od początku rozgrywek wiele okazji, ale żadna z nich nie weszła". Gol wreszcie przyszedł" - powiedział po meczu Sanchez. Drugą bramkę kilka minut później zdobył Lionel Messi, któremu podawał Thiago Alcantara. Argentyńczyk trafił do siatki rywali w 13 kolejnym spotkaniu, śrubując własny rekord ligi. W sumie od początku sezonu uzbierał 35 bramek. Drugim strzelcem jest aktualnie Cristiano Ronaldo z Realu Madryt, który ma na koncie 24 gole (trzy razy trafił w sobotnim meczu z Sevillą - 4-1). Do końca pierwszej połowy Barcelona miała ogromną przewagę, ale kolejne gole na Camp Nou nie padły. Worek z bramkami rozwiązał się dopiero w 58. minucie, gdy na 3-0 podwyższył napastnik reprezentacji Hiszpanii David Villa. Później na listę strzelców wpisali się jeszcze Cristian Tello (79), Andres Iniesta (90) i w doliczonym czasie gry Gerard Pique (90+2). Honorowego gola dla Getafe strzelił w 83. minucie Alvaro Vazquez po błędzie Jordiego Alby. Po tym meczu zespół trenera Tito Vilanovy ma 12 punktów przewagi nad drugim w tabeli Atletico Madryt i aż 16 nad stołecznym Realem. "To była fiesta, a piłkarze zagrali naprawdę wyjątkowy mecz. Nie spodziewałem się tak wysokiej wygranej, zwłaszcza, że w tygodniu odbyły się trudne spotkania drużyn narodowych, a poza tym graliśmy o niezwykłej porze (mecz rozpoczął się o godzinie 12 - przyp. red)" - powiedział po zakończeniu spotkania asystent głównego trenera "Barcy" Jordi Roura. "Chciałbym podziękować wszystkim kibicom za stworzenie świetnej atmosfery o tak nietypowej porze. Dziwnie się gra w południe, nie jesteśmy do tego przyzwyczajeni, ale piłkarze prezentowali najwyższy poziom od pierwszej minuty" - dodał. "Blaugrana" 20 lutego zmierzy się na wyjeździe z AC Milan w 1/8 finału Ligi Mistrzów. Z kolei Real Madryt już w najbliższą środę podejmie w szlagierowym spotkaniu Manchester United, a sobotnie spotkanie z Sevillą było tylko elementem przygotowań do "meczów roku". Obrońca "Królewskich" Sergio Ramos jest świadomy klasy przeciwnika. "Jeden błąd i jedziemy do domu. Van Persie jest w nadzwyczajnej formie, strzela gole na zawołanie. Z kolei Rooney gra zupełnie inaczej, dużo biega i zaciekle walczy. Nie można zapominać o "Chicharito", który zawsze może pojawić się znikąd i strzelić dwa gole" - powiedział o napastnikach "Czerwonych Diabłów". Hiszpan przyznał, że cieszy się na tą rywalizację. "Oni są w Anglii tym, czym my w Hiszpanii - mają bogate tradycje i historię. Reprezentują wartości, filozofię i ideały, które są podobne do naszych. Poza tym uwielbiam futbol angielski" - tłumaczył. "Co tu dużo mówić - świat czeka na te mecze" - podsumował trener mistrza Hiszpanii Jose Mourinho. W ligowych rozgrywkach Real zmniejszył stratę do Atletico Madryt do czterech punktów. Stało się to za sprawą innego stołecznego zespołu - Rayo Vallecano, które pokonało na własnym boisku podopiecznych trenera Diego Simeone 2-1. 19. bramkę w sezonie zdobył Radamel Falcao. Kolumbijczyk trafił do bramki w ostatniej minucie doliczonego czasu gry, ale było to jedynie honorowe trafienie. Rayo Vallecano odniosło czwarte z rzędu zwycięstwo na własnym stadionie. W następnej kolejce zespół ten czeka kolejne spotkanie derbowe - z Realem Madryt na Santiago Bernabeu. Ostatnie spotkanie tej serii odbędzie się w poniedziałek, kiedy Betis Sewilla - z Damienem Perquisem w składzie - zmierzy się z Realem Valladolid. Wyniki, terminarz i tabela Primera Division