Pogrom w Barcelonie, kolejne show Lewandowskiego. Kibice doczekali się wielkiego powrotu
Już w 1. połowie FC Barcelona na dobrą sprawę rozstrzygnęła losy spotkania z Sevillą. Tym razem "lokomotywa" Hansiego Flicka rozpędzała się powoli, ale kiedy już złapała odpowiednią prędkość, "rozjechała" rywala. Kolejny raz bohaterem "Dumy Katalonii" został Robert Lewandowski. 36-latek zapisał na swoim koncie dwa trafienia, a Barca rozbiła Sevillę 5:1. Lepszej odpowiedzi na zwycięstwo Realu Madryt nad Celtą kibice nie mogli sobie wymarzyć.
Fatum związane z urazami nie opuszcza Barcelony. Na kilka dni przed rywalizacją z Sevillą z kadry wypadł Frenkie de Jong, który w trakcie jednego z treningów narzekał na dolegliwości mięśniowe. Pokrzyżowało to plany Hansiego Flicka, który rozważał wystawienie go w wyjściowym składzie na rywalizację z Sevillą.
Jakby tego było mało, w ostatniej chwili doszło do zmiany także w wyjściowym składzie. Awizowany do gry Eric Garcia w trakcie rozgrzewki doznał urazu, a w podstawowej jedenastce zastąpił go Ansu Fati. Dla wychowanka był to pierwszy występ w wyjściowym składzie od wielu miesięcy.
Koncertowe 45 minut Barcelony. Sevilla "rozstrzelana" przez Lewandowskiego i spółkę
Sevilla umiejętnie broniła się przed atakami Barcy. Do czasu. W 21. minucie delikatnie zahaczony w polu karnym został Raphinha, a sędzia bez wahania wskazał na jedenasty metr. Brazylijczyk bardzo sprytnie wykorzystał pomyłkę rywala, a kapitan reprezentacji Polski nie pomylił się i otworzył wynik meczu.
Zaledwie cztery minuty po bramce Lewandowskiego trafienie dołożył Pedri. Świetnie z kontrą pomknął Yamal, oddał do Kounde, który jednak piłkę przepuścił. A Pedri przymierzył kapitalnie z dystansu i pokonał Nylanda. Trafienie palce lizać.
Sevilla rzadko wychodziła z własnej połowy, a zanim na dobre udało jej się otrząsnąć z kolejnego ciosu, przegrywała już 0:3. Na uderzenie z dystansu zdecydował się Raphinha, a tor lotu piłki szczęśliwie zmienił Robert Lewandowski. Brazylijczyk nie mógł świętować trafienia, ale na koncie miał asystę, podczas gdy Polak "odjeżdżał" rywalom w klasyfikacji najlepszych strzelców La Liga.
Kompromitacja Sevilli, manita podopiecznych Flicka. Co za riposta na wygraną Realu
Po zmianie stron gospodarze "zdjęli nieco nogę z gazu" - mieli świadomość, że czekają ich kolejne ważne spotkania i należy zminimalizować ryzyko odniesienia kontuzji. Dlatego też w 66. minucie boisko opuścili Robert Lewandowski i Raphinha.
Zmiennicy także chcieli pokazać się z jak najlepszej strony, czego najlepszy przykład dał Pablo Torre. Pomocnik w 82. minucie zaliczył pierwsze trafienie przed własną publicznością w bordowo-granatowych barwach. Minutę później przez stadion przeszedł ryk radości - po 335 dniach po poważnej kontuzji do gry wrócił Gavi. Fani przywitali go w wyjątkowy sposób, skandując jego imię.
Na pięć minut przed końcem zagapili się defensorzy Barcelony. Stanis Dumbo wyskoczył przed obrońców i pewnym strzałem pokonał Inakiego Penię. Trudno było mieć jednak w tej sytuacji zastrzeżenia do Hiszpana. A to nie był koniec emocji. Po wrzutce z wolnego kompletnie zaskoczony został Nyland, a z drugiego trafienia cieszył się Pablo Torre. Inigo Martinez nie trafił w piłkę, ale zmylił wystarczająco golkipera przyjezdnych. 5:1, manita w stolicy Katalonii!
MVP spotkania, a jakże, wybrany został Robert Lewandowski. Kapitan reprezentacji Polski podtrzymał świetną passę - w trzech ostatnich meczach łącznie strzalił aż siedem goli!
Składy drużyn
Statystyki meczu
Więcej na ten temat
La Liga 20.10.2024 | FC Barcelona | 5 - 1 | Sevilla FC | Relacja |
La Liga 25.10.202421:00 | RCD Espanyol | - | Sevilla FC | |
La Liga 26.10.202421:00 | Real Madryt | - | FC Barcelona |