Jak donosi AFP, na liście miejsc, które miały stać się celem ataków terrorystycznych znalazły się jednocześnie stadion Camp Nou i kultowa świątynia Sagrada Familia w Barcelonie oraz wieża Eiffla w Paryżu. Do realizacji pierwszego "projektu" wyznaczony został Mohammed Yassi Amrani, były barman. Po tym jak wezwał do "dżihadu" w poście na Facebooku, odezwał się do niego rekruter samozwańczego Państwa Islamskiego. Dalsza wymiana korespondencji odbywała się przez aplikację szyfrująca wiadomości. Niedoszły zamach na Camp Nou. "Odkupienie win i miejsce w raju" Amrani dał się przekonać, że jeśli dokona zamachu na obiekcie "Dumy Katalonii", "oczyści swoje życie i zapewni sobie miejsce w raju". W ten sposób miał również odkupić winy za spożywanie alkoholu i łamanie innych zasad islamu. Ustalono, że atak zostanie przeprowadzony za pomocą drona wypełnionego materiałami wybuchowymi. Do realizacji planu miało dojść w 2020 roku, w dniu ligowego meczu FC Barcelona - Real Madryt. Na widowni teoretycznie mogło wówczas zasiąść blisko 100 tys. osób. Do tragedii nie doszło, ponieważ spotkanie - podobnie jak inne - zostało odwołane z powodu rozpędzającej się pandemii koronawirusa. Policja aresztowała Amraniego w maju 2020 roku. Zaraz potem przeszukała dokładnie jego barcelońskie mieszkanie. Znaleziony materiał wideo, nagrany w języku arabskim, okazał się deklaracją przystąpienia do Państwa Islamskiego i przysięgą wierności. ZOBACZ TAKŻE: