Afera wokół FC Barcelony i "sprawy Negreiry" staje się coraz większym problemem wizerunkowym dla "Dumy Katalonii". Klub, którego zawodnikiem jest Robert Lewandowski, musi gęsto tłumaczyć się z natury swoich kontaktów z byłym wiceprzewodniczącym Komitetu Technicznego Sędziów Jose Marią Enriquezem Negreirą. Co więcej, hiszpańskie media poinformowały, że wyjaśnienia w tej sprawie będą musieli też złożyć były selekcjoner kadry Hiszpanii Luis Enrique oraz trener Athletic Bilbaro Ernesto Valverde - jako, że obaj w relatywnie niedawnej przeszłości prowadzili FC Barcelonę. Tymczasem w obronie byłego klubu wystąpił w wypowiedzi dla "RAC1" Gerard Pique. Exdefensor Barcelony zapewnił, że "włożyłby rękę w ogień" za uczciwość Barcelony w tej sprawie. Gerard Pique staje w obronie Barcelony. "Chcą zabrudzić złotą epokę" Na obronę "Dumy Katalonii" znalazł jednak dość specyficzne argumenty. Przekonuje bowiem, że gdyby Barcelona faktycznie chciała przekupić sędziów... zastosowałaby prostsze metody. "Jak człowiek chce przekupić sędziego, to jest to proste, można dać kopertę na czarno. Nie idzie się w tym celu do wiceprezydenta Komitetu Technicznego Sędziów. To jest nielogiczne" - upierał się Pique. Były piłkarz Barcelony zapewniał też, że nie pozwoli "zabrudzić tej złotej epoki" w dziejach katalońskiego klubu. - Nie chodzi tylko o to, że wygrywaliśmy, ale jak wygrywaliśmy - przekonuje, z naciskiem na dominację nad innymi zespołami pod względem stylu. - Mieliśmy wielką przewagę. Nie byliśmy zależni od arbitrów! - argumentował Pique. Przyznał jednak, że zarówno on, jak i inni piłkarze funkcjonowali poza tym tematem i nie mieli wiedzy o takich kwestiach.