Bukmacherzy nie chcieli pamiętać o rozstrzygnięciach z ubiegłego sezonu i tym razem prognozowali triumf Barcelony. Tymczasem w poprzednim cyklu "Blaugrana" przegrała oba spotkania z Gironą, tracąc w sumie osiem goli. W obu potyczkach notowała rezultat 2:4. Nie można było jednak zlekceważyć faktu, że "Barca" przystępowała do dzisiejszej konfrontacji jako jedyna ekipa La Liga z kompletem punktów. W derbach Katalonii zamierzała podtrzymać doskonałą passę. Trudny teren miał być tylko wyzwaniem, ale nie barierą nie do przeskoczenia. Fatalne wieści dla Mbappe i spółki. Cios padł tuż przed Ligą Mistrzów Yamal rozpoczyna demontaż Girony. Derby Katalonii z katem i ofiarą Gospodarze bronili się skutecznie tylko przez pół godziny. W tym czasie nikt nie przypuszczał, że może dojść do pogromu. Ale wystarczył szkolny błąd Davida Lopeza i zaczęła się strzelanina. Futbolówkę wyłuskał w tej sytuacji Lamine Yamal, stanął oko w oko z golkiperem rywala i przytomnie dopełnił formalności. Siedem minut później Yamal dopadł na 15. metrze do sytuacyjnej piłki, uderzył bez namysłu i było 0:2. W wieku 17 lat i 64 dni młokos zanotował pierwszy wyjazdowy dublet. Premierowy przed własną publicznością zaliczył już w lutym - w konfrontacji z Granadą. Krótko przed przerwą, po zagraniu ręką Inigo Martineza, arbiter podyktował dla gospodarzy rzut karny. Po analizie tej sytuacji na monitorze VAR anulował jednak pierwotną decyzję. Girona zeszła do szatni z dwiema bramkami do odrobienia. W drugiej odsłonie nadal dominowała jednak drużyna Hansiego Flicka. Już dwie minuty po wznowieniu gry Dani Olmo huknął potężnie zza linii bocznej pola bramkowego i zrobiło się 0:3. W tym momencie stało się jasne, że Barcelona będzie tego dnia nie do zatrzymania. Potwierdzeniem była bramka Pedriego, który po kolejnej składnej akcji z pełną swobodą skierował piłkę już do pustej bramki. A była dopiero 65. minuta spotkania. Setny oficjalny mecz w barwach "Dumy Katalonii" rozgrywał Robert Lewandowski. Zaliczono mu asystę przy drugim golu Yamala. Sam miał dwie znakomite okazje do wpisania się na listę strzelców. Najpierw jednak przegrał sytuację sam na sam z Paulo Gazzanigą, a następnie w dogodnej sytuacji uderzył nad poprzeczką. Polak opuścił murawę w 69. minucie gry, ustępując miejsca Ferranowi Torresowi (w końcówce zobaczył czerwoną kartkę). Kapitan reprezentacji Polski tym razem zatem bez gola, ale z czterema trafieniami na koncie nadal otwiera klasyfikację snajperów La Liga. Gironę stać było tylko na honorowe trafienie autorstwa Christiana Stuaniego. Barcelona udanie zrewanżowała się lokalnemu rywalowi za dwa upokorzenia z sezonu 2023/24. W dwóch ostatnich kolejkach zdobyła aż 11 bramek. Z kompletem punktów spogląda na resztę stawki ze szczytu tabeli.