Rozpoczyna się nowy etap w Barcelonie. Pierwszy zespół objął Hansi Flick, który ostatnio pracował w reprezentacji Niemiec, a poprzednio w Bayernie Monachium. Z "Die Mannschaft" poszło mu bardzo słabo, ale z "Bawarczykami" święcił wielkie triumfy, na co liczą także w stolicy Katalonii. W drużynie dojdzie do zmian personalnych i taktycznych. Mówi się, że nowy szkoleniowiec po raz kolejny w swojej karierze postawi na system 4-2-3-1. Według wstępnego schematu, o którym piszą media, Pedri ma stać się ofensywnym pomocnikiem, czyli "dziesiątką". Za jego plecami operować będą dwaj piłkarze. Jednym z nich może zostać nowo sprowadzony zawodnik, ale jak się okazuje, może to nie być ani Joshua Kimmich, ani Martin Zubimendi. "Sport" przekazał w środę, że zarząd Joana Laporty ma innego faworyta, o którego kupno będzie się starał. Mikel Merino trafi do Barcelony? Za kilka tygodni potencjalne negocjacje To Mikel Merino, który podobniej, jak wspomniany Zubimendi gra w Realu Sociedad i reprezentacji Hiszpanii. "27-latek z Nawarry uważany jest w Barcelonie za pomocnika wszechstronnego, zdolnego do pełnienia praktycznie wszystkich funkcji: ma wyczucie piłki, wejście z drugiej linii, waleczność w obronie. Ponadto zapewnia stałe fragmenty gry dzięki swojej zdolności do wygrywania pojedynków" - czytamy. Zaznaczmy, że Merino ma 189 centymetrów wzrostu. Jego kontrakt wygasa w 2025 roku, więc tego lata nie będzie mógł przyjść bez ceny odstępnego, jak zeszłego lata Ilkay Guendogan. "Blaugrana" ma nadzieję, że już wkrótce dzięki stabilizacji finansów będzie mogła wrócić do zasady 1:1, tj. możliwości wydawania kwot równym przychodom transferowym. Dopiero wtedy odezwie się do klubu z San Sebastian, by przeprowadzić negocjacje. Jeśli sytuacja ekonomiczna pozostanie taka sama, opcją transferową może być także Guido Rodriguez. Co z Kimmichem? Jak czytamy, w stolicy Katalonii jest również bardzo ceniony, ale stwierdzono, że to Merino bardziej nadaje się do stylu gry opartego na wysokim pressingu na połowie rywala.