"Lewy" trafił do Barcelony przed sezonem 2022/23. I początki były bardzo udane. Zawodnik strzelał gole jak na zawołanie, drużyna wygrywała, wydawało się więc, że wszystko idzie w jak najlepszym kierunku dla obu stron. Polak stracił trochę impet po mistrzostwach świata w Katarze, ale i tak zakończył poprzednie rozgrywki jako król strzelców La Liga, a "Duma Katalonii", po kilku latach przerwy, ponownie została mistrzem Hiszpanii, a na dodatek wywalczyła Superpuchar Hiszpanii. Obecny sezon już nie jest tak udany dla kapitana "Biało-Czerwonych". Jeszcze w sierpniu i wrześniu trafił w pięciu meczach z rzędu - czterech ligowych i w Lidze Mistrzów, ale następnie były już tylko przebłyski. Wpływ na to miała kontuzja, która wykluczyła go z gry na pewnie czas, ale nie zmienia to faktu w 2023 roku zdobył jeszcze tylko trzy bramki, w tym dwa w spotkaniu z Alaves. Robert Lewandowski ostatni raz trafił do siatki 17 marca Napastnik podbudował się w tym roku, bowiem strzelał gole w Pucharze Króla, Superpucharze Hiszpanii, potem znów w La Liga, ale teraz znowu przyszedł pewien zastój, bo ostatni raz trafił do siatki 17 marca w meczu z Atletico wygranym przez Barcelonę 3-0. W niedzielę na Santiago Bernabeu "Lewy" wyszedł w podstawowej jedenastce, ale został zdjęty już w 64. minucie, kiedy był remis 1-1, a więc wynik wciąż niepewny. Hiszpańskie media po tym meczu, który zakończył się porażką "Dumy Katalonii" 2-3, raczej nie były skłonne do zachwytów nad grą Polaka. - Deficytowy - nazwali go dziennikarze "Mundo Deportivo", którzy stwierdzili, że Lewandowski wyróżniał się w negatywny sposób wśród zawodników z ofensywnego trio FC Barcelona. "Polskiemu strzelcowi czegoś zabrakło, był najmniej intensywny z całej trójki w ataku" - stwierdzono. Kataloński dziennik "Sport" nazwał wprawdzie Roberta Lewandowskiego "aktywnym", lecz tamtejsi eksperci także nie znaleźli większych plusów z występu Polaka, poza... dwoma niewykorzystanymi sytuacjami. "Miał dwie okazje w pierwszych minutach, jedną, którą przerwał Toni Kroos i jedną po uderzeniu głową, gdy był bliski trafienia. Potem już do nich nie dochodził i Xavi Hernandez zamienił go na Ferrana Torresa" - czytamy. W mediach pojawiają się nazwiska nowych piłkarzy Barcelony Nic dziwnego, że w mediach znowu pojawiają się nazwiska ewentualnych następców "Lewego" na Camp Nou. Jednym z nich ma być Alexander Isak, obecnie występujący w Newcastle United. "Sroki" są skłonne do rozpatrzenia oferty za Szweda, ponieważ mają problem z finansowym fair play, a sprzedaż zawodnika za około 100 mln euro na pewno mocno pomogłaby przy proceduralnych regulacjach. "Isak pokazuje się jako jeden z najlepszych napastników w Europie, a Barcelona bacznie obserwuje go od świąt Bożego Narodzenia" - powiedziało źródło, na które powołuje się "The Sun". "Jest postrzegany jako zawodnik, który może prowadzić klub z Katalonii przez najbliższe trzy, cztery lata i odnosić z nim sukcesy. Ma wszystkie atrybuty i byłby znakomitym transferem" - dodał anonimowi rozmówca. Alexander Isak nie tylko na celowniku Barcelony Ta narracja zgadzałaby się z informacjami, jakie na początku roku podało todofichajes.com, które twierdziło o zainteresowaniu Isakiem ze strony Barcelony. "Chociaż Isak jest szczęśliwy w Newcastle, bardzo trudno byłoby mu odrzucić szansę na transfer do takiego klubu jak Barcelona. Natomiast zespół z Premier League wie, że latem będzie musiał zebrać fundusze. Natomiast w wieku 24 lat najlepsze lata są przed szwedzkim napastnikiem" - przyznało źródło. Napastnikiem "Srok" ma być jednak zainteresowany też Arsenal. Mikel Arteta, szkoleniowiec "Kanonierów", szuka snajpera, który byłby dobrym uzupełnieniem jego wciąż rozwijającej się drużyny. I klub z Londynu, w odróżnieniu od Barcelony, nie miałby raczej kłopotów ze znalezieniem na to funduszy. Isak w 24 meczach obecnego sezonu Premier League strzelił 17 goli. Jego kontrakt na St. James' Park obowiązuje do 30 czerwca 2028 roku.