Do soboty Eric Garcia rozegrał 19 spotkań w Premier League (jeszcze w Manchesterze City) i kolejnych 29 w Premier League. Do tego jeszcze 17 w reprezentacji Hiszpanii. Po stronie zdobytych bramek u 21-latka widniało jednak... zero. Mimo, że oba zespoły, w których występował w seniorskim futbolu, preferują ofensywny styl gry. W starciu z Sevillą w końcu jednak trafił - w 50. minucie ustalił wynik na 3-0 dla Blaugrany. - W szatni już ze mnie żartowali, że nigdy nie strzeliłem gola, ale teraz nie mają już do tego podstaw - śmiał się w rozmowie z Barca TV. Choć i tego trafienia nie był początkowo pewny, bo myślał, że znalazł się na pozycji spalonej. Eric Garcia mówi o trzech samolotach w Barcelonie Co ważniejsze, Barcelona potrafiła opanować sytuację i przed upływem godziny zamknąć to spotkanie, choć początek należał do gospodarzy. Sevilla skutecznie atakowała wysokim pressingiem, utrudniała, a nawet uniemożliwiała Barcelonie składne wychodzenie z piłką z własnej połowy. I tu Eric Garcia znalazł jednak wytłumaczenie. Zasugerował, że Barcelona spodziewała się takiej agresywnej postawy drużyny z Andaluzji. - Na początku to było trudne dla nas, ale rzeczą kluczową było trzymać się założeń. Jeśli wiedzieliśmy, jak na nich czekać, to mamy z przodu trzy samoloty, które zabiją cię, jeśli znajdą okazję do kontry - stwierdził i nawiązał do tercetu ofensywnych piłkarzy: Roberta Lewandowskiego, Raphinhi i Ousmane Dembélé. Dwaj pierwsi tym razem zdobyli po bramce, Francuz w sobotę wywalczył tylko... żółtą kartkę. Po niepełnej czwartej kolejce FC Barcelona jest wiceliderem La Liga, z dziesięcioma punktami. Komplet wywalczył tylko Real Madryt. Robert Lewandowski jest współliderem klasyfikacji strzelców - z pięcioma golami.