Partner merytoryczny: Eleven Sports

Niewiarygodny zwrot akcji. To nie mógł być koniec. Oto nagroda dla Szczęsnego

Gdy bezrobotny Wojciech Szczęsny ogłaszał koniec kariery, można było patrzeć na to z lekkim rozczarowaniem. Była to bowiem przedwcześnie urwana historia. Jak książka, z której ktoś wyrwał ostatni rozdział, puentujący całą fabułę. Na szczęście "piłkarscy bogowie" ujrzeli ten błąd, po czym zareagowali. I tak Wojciech Szczęsny odbiera teraz swoją nagrodę. Nagrodę, na którą ciężko sobie zapracował.

Wojciech Szczęsny
Wojciech Szczęsny/Jonathan Moscrop/Press Association/East News/East News

"Odszedł z futbolu na swoich zasadach" - mówił jednym głosem cały chór ekspertów, gdy Wojciech Szczęsny nieco ponad miesiąc temu ogłaszał swoje przejście na emeryturę. Być może jest to prawda. Jednak trudno było patrzeć na całą sytuację z przekonaniem, że sprawy ułożyły się wówczas tak, jak należy. I jak zasługiwał na to nasz bramkarz.

Oto bowiem kończył karierę jako piłkarz bezrobotny, wypychany przez swojego byłego pracodawcę, choć przecież miał za sobą jeden z lepszych sezonów w swoim wykonaniu. "Piłkarscy bogowie" najprawdopodobniej nie mogli patrzeć na to z założonymi rękami. Uruchomili więc lawinę zdarzeń, która doprowadziła Szczęsnego do Barcelony.

Tak doszło do zaskakującego zwrotu akcji - 34-latek z emeryta został zawodnikiem jednego z największych gigantów w świecie futbolu. To tak, jakby wsiadł w windę na poziomie -1 i w kilka sekund wjechał nią na szczyt wieżowca.

Wierzę, że to musiało być chyba gdzieś zapisane

~ powiedział Szczęsny w rozmowie na kanale "Foot Truck" opublikowanej tuż po ogłoszeniu jego transferu

I trudno się z tym nie zgodzić. To bowiem historia jak z filmu, a raczej... dopiero jej początek. Bo to, jak zostanie finalnie zapamiętana, będzie zależało od kolejnych rozdziałów tej opowieści. By jednak fabuła w ogóle mogła się zawiązać, potrzebny był szczęśliwy splot wielu wydarzeń - począwszy od kontuzji, jakiej nabawił się Marc-Andre ter Stegen, poprzez jej timing i namowy najbliższych, które okazały się dla Wojciecha Szczęsnego kluczowe.

Wojciech Szczęsny w FC Barcelona. Zasłużona nagroda na koniec kariery

Najważniejsze jednak, że pochłonięty już życiem emeryta Polak mimo swojego oświadczenia nie zdążył całkowicie stracić zapału i wiary we własne umiejętności. Gdy ogłaszał koniec kariery stwierdził, że ciało wciąż pozwala mu rywalizować na najwyższym poziomie, ale serce już niekoniecznie. Ofertę Barcelony jednak nie sposób odrzucić. Potrafi ona przywrócić blask, nawet w najbardziej zobojętniałych oczach. I rozpalić w sercu żar.

Po czterdziestce człowiek wie, na co stać go, na co nie. Co jest dobre, a co złe, po czterdziestce człowiek wie!

~ śpiewali niegdyś w swoim wspólnym utworze Krzysztof Krawczyk i Bohdan Smoleń

To samo można powiedzieć o piłkarzach, mających za sobą lata kariery na najwyższym poziomie. Trudno jakkolwiek wątpić w to, że gdy Szczęsny dojdzie do optymalnej formy, będzie sporym wzmocnieniem dla Barcelony. A zwieńczenie kariery w barwach "Dumy Katalonii", będzie dla niego stanowiło prawdziwą nagrodę od losu.

Polscy kibice przeżyli z nim w reprezentacji wiele, także tych przykrych, chwil. Być może czasem przysłaniają nam one to, czego Szczęsny dokonywał na europejskich boiskach. Debiut w Arsenalu w wieku 19 lat, przejęcie schedy po wielkim Gianluigim Buffonie w Juventusie. To wszystko zasługuje na podziw. I godny finisz. Nie na piłkarskim bezrobociu, a wśród futbolowych gigantów.

Wojciech Szczęsny/Grzegorz Wajda/Reporter
Wojciech Szczęsny/ANDREJ ISAKOVIC / SABELLA BONOTTO/AFP
INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem