"Lewy" trafił do Barcelony w lipcu 2022 roku z Bayernu Monachium za 45 milionów euro. Zawodnik w Bundeslidze wyrobił sobie świetną markę. Nie tylko zdobywał tytuły z drużynami, bo wcześniej także z Borussią Dortmund, ale również został siedmiokrotnie królem strzelców. Natomiast "Duma Katalonii" potrzebowała snajpera, który zapewniłby jej odpowiednią liczbę bramek. W premierowym sezonie wszystko potoczyło się po myśli zarówno napastnika, jak i klubu. Lewandowski z 23 golami został bowiem królem strzelców La Liga, natomiast Barcelona odzyskała po kilku latach mistrzostwo Hiszpanii, ale także wywalczyła Superpuchar Hiszpanii. W bieżących rozgrywkach sytuacja jednak mocno się zmieniła. Zarówno "Duma Katalonii" nie prezentuje się tak dobrze jak w zeszłym sezonie, ale i Polak spuścił z tonu. Zespół nie obronił Superpucharu Hiszpanii, odpadł z Pucharu Króla, a w lidze walczy raczej o miejsce w Lidze Mistrzów zamiast na tronie. Doszło do tego, że po porażce u siebie na Stadionie Olimpijskim (Camp Nou jest w remoncie) Xavi powiedział, że w czerwcu odchodzi z klubu. Natomiast "Lewy", który przez jakiś czas był kontuzjowany, miał problemy z trafianiem do siatki. Ostatnio ta sytuacja się zmieniła. Sobotni mecz z Celtą Vigo był bowiem trzecim w lidze z rzędu z bramką. Tym razem 35-letni napastnik strzelił nawet dwa gole, a jego drużyna odniosła ważne zwycięstwo 2-1. Decydującego w doliczonym czasie gry, gdy musiał wykazać się odpornością psychiczną przy wykonywaniu rzutu karnego. Pierwsze uderzenie obronił co prawda Vicente Guaita, ale wyszedł przed linię i "jedenastka" została powtórzona. Wtedy Polak nie miał już problemu z umieszczeniem piłki w siatce. Robert Lewandowski kluczową postacią w szatni Barcelony Pozwoliło to "Dumie Katalonii" umocnić się na trzecim miejscu w tabeli i zmniejszyć straty do wyprzedzających ją rywali. Girona jest lepsza o dwa punkty, ale ma mecz rozegrany mniej, ale strata do Realu Madryt nadal jest duża i wynosi osiem "oczek". Lewandowski nie tylko wraca do dobrej dyspozycji strzeleckiej (osiem goli w 2024 roku), ale pokazuje, że odgrywa kluczową rolę w szatni Barcelony, gdzie, jak kiedyś powiedział, "jest wielu młodych ludzi". Ostatnio jest to coraz bardziej widoczne. I, jak napisało "Mundo Deportivo", choć napastnik nie ma opaski kapitańskiej, to jego przekaz jest najmocniejszy z całej szatni Barcelony. Od zorganizowania grilla z kolegami z drużyny w ogrodzie swojego domu, co miało zewrzeć szeregi po ogłoszeniu przez Xaviego pożegnania z ławką rezerwowych w czerwcu, aż po jego osobiste zaangażowanie w próbę zapewnienia trenerowi ostatniego odcinka sezonu, który zapamięta z dumą. Mający ogromne doświadczenie w piłce "Lewy" zdaje sobie sprawę, że Barcelona w tym sezonie nie gra na miarę oczekiwań, nawet biorąc pod uwagę kontuzje, które oprócz niego mieli m.in.: Marc-Andre ter Stegen, Pedri, Ronald Araujo czy Gavi, którego zabraknie do końca rozgrywek. I wie także, że trzeba zacząć od własnej osoby. "Najpierw musimy popatrzeć na siebie, zanim będziemy analizować przyszłego rywala" - mówił Polak niedawno, nawiązując do słów wypowiedzianych w polskich mediach o "braku iskry w 2023 roku", kiedy poczuł "słabość psychiczną i fizyczną". Robert Lewandowski lepszy od snajperskich legend Barcelony Równocześnie 35-letni napastnik jest przekonany, że to jeszcze nie koniec. "Wygramy jeszcze wiele meczów, w tym w Lidze Mistrzów. To świetny czas na to, a także by prezentować się lepiej. Krok po kroku będziemy się podnosić" - zapowiedział. I dodał: "Proszę kibiców o spokój ducha i mam nadzieję, że na koniec sezonu będziemy zadowoleni z tego, jak sobie poradziliśmy". W Vigo Lewandowski zdobył 50. bramkę dla Barcelony w 79. występie. Daje to średnią 0,63 na mecz. Lepszą od takich klubowych sław jak: Romario (0,60), Rivaldo (0,55), Christo Stoiczkow (0,47) czy Ronaldinho (0,45). Zbliża się natomiast do Samuela Eto'o (0,65). W środę Barcelona zagra na wyjeździe w pierwszym meczu 1/8 finału Ligi Mistrzów przeciwko Napoli. Początek spotkania o 21.00, transmisja w Polsacie Sport Premium.