Mocno osłabiona kadrowo FC Barcelona przystąpiła w sobotę do rywalizacji z Villarrealem. Podczas ostatniego meczu pucharowego z kontuzją wypadł z kadry Alejandro Balde. Lewy obrońca będzie musiał przejść operację, a to oznacza dla niego koniec sezonu. Do tego dolegliwości mięśniowe zgłosił Sergi Roberto, którego także zabrakło w sobotę. Xavi zaskoczył posyłając w wyjściowym składzie Oriola Romeu, zostawiając przy tym Pedriego na ławce. Barca przeważała od początku i długo utrzymywała się przy piłce. To Villarreal pierwszy trafił jednak do siatki. W 22. minucie Gerard Moreno z bliskiej odległości pokonał Penę, ale arbiter trafienia nie uznał. Chwilę wcześniej faulowany w polu karnym był Jules Kounde. Sztab szkoleniowy mistrza Hiszpanii odetchnął w tamtej sytuacji z ulgą. Kilka minut wcześniej bombę z dystansu posłał Joao Felix. Portugalczyk był bliski otworzenia wyniku meczu, ale świetną interwencją popisał się Jorgensen. Kompletnie niewidoczny w pierwszej połowie był Robert Lewandowski. Polak starał się walczyć o miejsce w polu karnym, ale w jego grze brakowało polotu i dynamiki. Były reprezentant Polski zakończył karierę. "Dziękuję, futbolu. Koniec gry" Koszmarne błędy defensorów Barcy kosztowały bramki Defensywa Barcelony spisuje się w tym sezonie bardzo słabo, a kolejny opłakany w skutkach błąd popełnili obrońcy w 41. minucie spotkania. Piłkę w pole karne udanie dystrybuował Sorloth, a Gerard Moreno urwał się w prosty sposób Andreasowi Christensenowi i mocnym strzałem z bliskiej odległości pokonał Inakiego Penę. Po zmianie stron w 54. minucie prowadzenie na 2:0 podwyższył Ilias Akhomach. Wychowanek Barcelony wykorzystał koszmarny błąd Joao Cancelo, który w prostej sytuacji skiksował. Skrzydłowy pomknął na bramkę, minął Penę i z zimną krwią strzelił gola. Nieprawdopodobny powrót Barcelony. Wystarczyło 11 minut. Wysiłek poszedł na marne Oddech Barcy dał kilka minut później Ilkay Guendogan. Robert Lewandowski odegrał piętką piłkę do Niemca, który posłał precyzyjny strzał zza pola karnego i zmieścił go idealnie przy słupku. Gol kontaktowy wyraźnie ożywił piłkarzy mistrza Hiszpanii. Mistrz Hiszpanii poczuł krew i udało mu się szybko doprowadzić do wyrównania. W 68. minucie spotkania po zamieszaniu w polu karnym piłka spadła pod nogi Pedriego, który bez zastanowienia mocno uderzył na bramkę Jorgensena. Uderzenie było na tyle precyzyjne, że zatrzepotało w siatce, a podopieczni Xaviego mogli świętować. Wstąpiła w nich niesamowita pewność siebie, podczas gdy rywale wyglądali na rozbitych mentalnie. Koszmarne wieści z Włoch. Zieliński w centrum konfliktu, media wieszczą koniec Kuriozalne sceny w doliczonym czasie. Barcelona na deskach Kolejny cios na Villarreal spadł w 71. minucie. Po wrzutce w pole karne piłka znów znalazła się w siatce, choć tym razem wbił ją gracz "Żółtej Łodzi Podwodnej" - Eric Bailly. Defensor interweniował wyjątkowo niefortunnie, a Barca miała upragnione prowadzenie. Jak wielka była wściekłość Xaviego, kiedy po kontrataku w 84. minucie bramkę na 3:3 strzelił Goncalo Guedes. W doliczonym czasie gry arbiter podyktował rzut karny dla Barcelony po zagraniu ręką. Po analizie VAR decyzję zmienił. Uznał ostatecznie, że ręka nie powiększała powierzchni ciała, a gospodarzom nie należy się stały fragment. Prawdziwa katastrofa miała jednak dopiero nadejść. W 9. minucie doliczonego czasu katastrofalne błędy popełniła defensywa Barcelony na czele z Ronaldem Araujo. Urugwajczyk wybił piłkę wprost pod nogi rywali, a chwilę później niezdecydowanie Peni wykorzystał Sorloth. Villarreal był na prowadzeniu 4:3. Barca zaczęła od środka i rzuciła się do odrabiania strat, ale została znów skarcona. Dwie minuty później padła po nokaucie. Goście wyprowadzili kontrę, a akcję golem zwieńczył Jose Luis Morales. Piłkarze "Blaugrany" skryli ze wstydu twarze w dłoniach, a Villarreal rzucił się w wir dzikiej radości. Trudno wytłumaczyć postawę bloku obronnego Barcy, który tego wieczoru był katastrofalny.