Neymar nie chce już dłużej grać w Paryżu. Podczas ostatniego Copa America załatwił sobie zielone światło od Lionela Messiego na powrót do "Dumy Katalonii". Barcelona chce go również. PSG odstawiło Brazylijczyka ze składu na wczorajszy mecz z Nimes (3-0), w trakcie którego kibice przekazali serdeczne pozdrowienia piłkarzowi na transparencie ("Neymar, wynocha!") i przygotowanych po hiszpańsku przyśpiewkach ("Skur...syn"). Dziś już nikt nie pamięta, że dwa lata temu, gdy Brazylijczyk przybył do Francji, na Wieży Eiffla wyświetlono jego nazwisko. Sytuacja zrobiła się niezręczna dla wszystkich i pewnie każda ze stron chciałby z niej wybrnąć. Sęk w tym, że negocjacje rozbijają się o pieniądze. Grube. Nawet kolosalne. Niektóre media donoszą, że rozmowy utknęły w martwym punkcie. Inni straszą "Barcę", że do rozgrywki o Neymara wkroczył Real, oferując rzekomo 120 mln euro i np. Jamesa Rodrigueza w pakiecie, ale byłego piłkarza Bayernu nie chcą w Paryżu, woleliby Isco, którego z kolei nie chcą oddać "Królewscy". Natomiast kataloński "Sport" twierdzi, że Barcelona nie zamierza się pozbywać Nelsona Semedo, którego - oprócz Philippe’a Coutinho i rekompensaty w wysokości 100 mln euro chce PSG. Jeszcze dwa dni temu wydawało się, że mistrzowie Hiszpanii puszczą Coutinho i Semedo, ale dołożą "tylko" 50 mln euro, by mieć z powrotem Neymara. Ta skomplikowana partia szachów może trwać jeszcze do 2 września, gdy w La Liga zamykają okno transferowe. Trener paryżan ma jeszcze nikłą nadzieję na to, że uda się zatrzymać gwiazdę. - Nie mam żadnych newsów na temat przyszłości Neymara. Mogą one być dobre, czyli że zostanie z nami, ale szanse na to są niewielkie. Fakty są takie, że musimy znaleźć rozwiązania w naszej ofensywie bez Neymara - podkreśla Thomas Tuchel. - Sprawę trzeba rozstrzygnąć między PSG, Neymarem i innym klubem. - To niemożliwe, aby po stracie Brazylijczyka znaleźć piłkarza, który go zastąpi jeden do jednego, da nam tyle, co Neymar - rozwiewa wątpliwości Niemiec.MB