Kupiony do Barcelony tego lata brazylijski skrzydłowy kosztował 48 mln euro plus 12 mln bonusów. Przybył z Leeds i dziś jest partnerem w ataku Roberta Lewandowskiego. W tekście napisanym dla "UOL Esporte" opowiada o swoim dzieciństwie w slumsach Porto Alegre. Raphinha: Uratowała mnie rodzina i futbol "Muszę opowiedzieć wam prawdę, choć nie jest to dla mnie łatwe. Pochodzę z Restinga, dzielnicy Porto Alegre, w której bardzo trudno ustrzec się pokus i błędów. Wciąż namawiają cię na lepsze życie i łatwiejsze pieniądze. Tak ludzie się gubią. Mnie się udało ocaleć dzięki mojej rodzinie, ale znam i widziałem ludzi, którzy wpadli w pułapkę". "Straciłem wielu przyjaciół z dzieciństwa w świecie przestępstwa i narkobiznesu. Grali w piłkę 10 razy lepiej niż ja, dziś mogli być w wielkich klubach. Ja byłem skupiony na futbolu, zawsze marzyłem, żeby być piłkarzem. Wsparcie rodziców pomogło mi nie zboczyć z drogi. Nie porzuciłem szkoły, nie zostawiłem treningów. Bywało jednak tak, że na ulicy żebrałem u ludzi o jedzenie, a oni nazywali mnie włóczęgą. Miałem wtedy 12-14 lat". Raphinha śladami Ronaldinho Kariera Raphinhy zaczęła się w Avai FC. Przeszedł do Vitorii Guimaraes skąd trafił do Sportingu Lizbona. Potem grał we francuskim Rennes i wreszcie dostał propozycję z Leeds. "Zawsze marzyłem, żeby grać w Premier League, więc musiałem spróbować" - opowiada. Transfer do Barcelony był z kolei jego kultu dla Ronaldinho. "Wielu idoli mojego dzieciństwa grało na Camp Nou. W Leeds miałem wiele innych propozycji, ale Barcelona jest najwspanialszym klubem na świecie" - kończy 25-letni Brazylijczyk. ZOBACZ TEŻ: Barcelona pochwaliła się kontraktem. To nagranie robi furorę Kolega Lewandowskiego powiedział wprost co następnym razem zrobi Polak Lewandowski szczerze po meczu z Bayernem. Wymowny wpis Polaka