Vitor Roque jest obecnie graczem Athletico Paranaense. Został brutalnie sfaulowany przed upływem kwadransa ligowego meczu z Internacionalem (2-1). Murawę opuścił na noszach już w 11. minucie. To była fatalna wiadomość dla Barcelony, która zapłaciła za 18-latka 40 mln euro. Młodzian pojawi się w stolicy Katalonii w przyszłym roku. Już teraz nazywany jest następcą Roberta Lewandowskiego, choć niewykluczone, że początkowo będzie jego zmiennikiem lub partnerem w ataku. Następca Lewandowskiego opuścił boisko na noszach. W Barcelona wielka panika Vitor Roque nie trafi po skalpel. Ma wrócić do gry jeszcze w tym roku Kontuzja Roque wydawała się bardzo poważna. Brazylijskie i hiszpańskie media donosiły o zerwaniu więzadeł w prawym stawie skokowym. Miało się to wiązać z koniecznością poddania się operacji i minimum trzymiesięcznym okresem rekonwalescencji. Jeszcze w piątek wieczorem pojawiały się informacje potwierdzające taki scenariusz. Narastający lament ukrócił dopiero oficjalny komunikat wydany przez klub zawodnika. "Vitor Roque przeszedł gruntowne badania po skręceniu prawej kostki, którego doznał w meczu z Internacionalem. Badania obrazowe i ocena przeprowadzona przez dział medyczny klubu potwierdziły uszkodzenie więzadeł stawu skokowego. Uraz nie wymaga jednak interwencji chirurgicznej" - czytamy w nocie informacyjnej. To już nie są żarty. Następca Lewandowskiego robi furorę. Przebił barierę Ostatnie zdanie komunikatu pozostaje kluczowe. Leczenie zachowawcze oznacza, że piłkarza będziemy mogli zobaczyć w akcji jeszcze w tym roku. Nastolatek rozpoczął już intensywną rehabilitację, która potrwać maksymalnie sześć tygodni. W bieżącym sezonie Roque rozegrał dla Atheltico łącznie 42 spotkania, zdobył 20 goli i zaliczył osiem asyst.