- Bycie z nim w jednym klubie to najlepsze, co mi się mogło przydarzyć. Dlaczego? Ponieważ zawsze, gdy pozwalałem mu iść przed sobą, wszyscy oblegali jego, a ja mogłem później spokojnie przemknąć niezauważony - żartował znany z kontrowersyjnych wypowiedzi Mourinho. Wygląda zatem na to, że były szkoleniowiec Realu Madryt nie żywi urazy wobec swojego podopiecznego w tej ekipie, z którym przed kilkoma miesiącami popadł w konflikt. - W danym momencie coś może poróżnić trenera i piłkarza, ale na tym koniec. Ja nie mam żadnych pretensji - podkreślił Mourinho. W sierpniu najsłynniejszy portugalski trener piłkarski wytknął piłkarzowi arogancję. - Kiedy szkoleniowiec krytykuje za coś swojego zawodnika, robi to po to, żeby poprawił on jakiś element taktyki. Problem z Cristianem polegał na tym, że reagował na to bardzo źle, bo może wydawało mu się, że wie wszystko, a trener nie jest w stanie pomóc mu się jeszcze bardziej rozwinąć - mówił. Pytany o te słowa gwiazdor "Królewskich" odpowiadał dyplomatycznie. - Niektórych rzeczy w życiu po prostu nie należy komentować. W Portugalii mamy takie powiedzenie: nie pluj na talerz, z którego jesz. Dlatego szanuję wszystkich swoich trenerów i wolę skupiać się na pozytywach - powiedział serwisowi espn.go.com. Mourinho opuścił Real Madryt z końcem ubiegłego sezonu w atmosferze niezgody. Skonfliktowany był nie tylko z Ronaldem, ale też z kilkoma innymi zawodnikami, w tym z legendarnym bramkarzem stołecznego klubu - Ikerem Casillasem.