Dla Joao Felixa, bo o nim mowa, przeprowadzka do Barcelony miała być ruchem w dobrym kierunku. Z dusznego, ściśniętego gorsetem nakazów taktycznych Atletico, przeniósł się bowiem do preferującej odmienny styl, lubiącej atakować drużyny. I początek wskazywał, że to było dobre rozwiązanie dla obu stron. Portugalczyk strzelił ważne gole w spotkaniach z: Betisem Sewilla, właśnie Atletico i Valencią. Jego trafienie przeciwko "Rojiblancos" zapewniło "Dumie Katalonii" trzy punkty, a sam piłkarz mocno celebrował zdobycie bramki, nie zważając na fakt, że jest związany z zespołem, którego bramkarza pokonał. Z każdym kolejnym meczem zaczął jednak wracać ten sam Joao Felix, którego znaliśmy w Atletico. To spowodowało, że sztab szkoleniowy Barcelony zaczął mieć wątpliwości, czy to odpowiedni zawodnik do tego klubu. Barcelona podała kadrę na Superpuchar Hiszpanii. Wiadomo, co z Lewandowskim Według katalońskiego dziennika "Sport" przedstawiciele "Dumy Katalonii" w styczniu mieli zintensyfikować negocjacje z "Rojiblancos" w sprawie zatrzymania Portugalczyka na stałe. Jednak sprawa utknęła w martwym punkcie. La Liga. Atletico Madryt ma wszystkie karty w ręce w przypadku Joao Felixa Felix prezentuje się słabo, czego potwierdzenie był występ przeciwko czwartoligowemu UD Barbastro w Pucharze Króla, gdzie co prawda zagrał od początku, ale został zmieniony i można się zastanawiać, czemu Xavi czekał z tym do 72. minuty. Barcelona jednak szuka wzmocnień. Lewandowski ma dostać w zimie pomoc Barcelona zdaje sobie sprawę, że Atletico zażąda za transfer definitywny dużej kwoty, nawet sięgającej 80 milionów euro, chcąc odzyskać część ze 127 mln euro, jakie wydało na napastnika kupując go z Benfiki Lizbona. Natomiast "Duma Katalonii" chciałaby co najwyżej przedłużyć wypożyczenie z opcją wykupu w 2025 roku, ale znacznie niższą niż chce tego klub z Madrytu. Wszystkie karty w ręce ma jednak Atletico, z którym Portugalczyk jest związany do połowy 2029 roku.