Messi ma niewielu przyjaciół, właściwie wszyscy są albo aktualnymi albo byłymi kolegami z drużyny. Teraz najczęściej dzieli wolny czas z urugwajskim napastnikiem Luisem Suarezem. Żony obu piłkarzy (Antonella Rocuzzo i Sofia Balbi) mają udziały w tym samym butiku w centrum Barcelony a ich dzieci chodzą do tych samych szkół. Część wakacji Messi spędził w tym roku z Jordim Albą i jego żoną oraz Cescem Fabregasem (graczem Monaco) i jego małżonką. Bardzo dziwną relację Messi utrzymuje z Pepe Costą. Ten wysoki i dobrze zbudowany mężczyzna był swego czasu środkowym napastnikiem Barcy. Wprawdzie nie zabłysnął ale pozostał w FC Barcelona jako reprezentant piłkarzy i zawarł bliskie znajomości z kilkoma gwiazdami. Potem powierzono mu zadanie towarzyszenia Messiemu, nie tylko jako piłkarzowi Barcy, ale też w Argentynie, kiedy musi uczestniczyć w zgrupowaniach tamtejszej reprezentacji. Jest z nim, kiedy musi coś załatwić, kiedy musi się stawić w sądzie (sprawa przestępstw podatkowych - przyp. tłum.) a kiedy Argentyńczyk gra, Costa śledzi go z trybuny Camp Nou i siedzi obok, kiedy gwiazda nie występuje, tak jak było do niedawna, z powodu kary albo kontuzji. Pozwolę sobie na stwierdzenie, że jest on rodzajem dobrze wychowanego ochroniarza. Niepokój barcelońskich kibiców nie tylko wynikał z faktu, że Messi długo nie grał z powodu kontuzji, ale ma związek z wywiadem, jakiego udzielił katalońskiej gazecie "Sport". W rozmowie, po raz pierwszy odkąd gra w klubie, nawiązując do swojej przyszłości i planów związanych z tym sezonem i przyszłym użył słowa "ale". ("To jest mój dom i chcę w nim pozostać, ale uczestnicząc w projekcie mającym szanse na powodzenie"). Jedną ze swoich obaw piłkarz wyraził w wywiadzie. Messi dał do zrozumienia, że nie jest pewny, że Barcelona zrobiła wszystko, co w jej mocy, aby ponownie sprowadzić do drużyny Brazylijczyka Neymara, który przed dwoma laty odszedł do wielkiego PSG i za którego szejkowie z Kataru zapłacili 222 miliony euro. Rozmówca "Sportu" pochwalił aktualny skład drużyny, dał jednak do zrozumienia, że ta grupa znów może mieć problemy w rozgrywkach europejskich. Przypomniał, że w 2017/18 Roma odrobiła straty (po 4-1 na Camp Nou, wyeliminowała Barcelonę wygrywając u siebie 3-0). Zaś w zeszłym sezonie triumfator Ligi Mistrzów, Liverpool, rozbił Barcelonę 4-0 na Anfield po wcześniejszej przegranej w stolicy Katalonii 0-3. Kolejna sprawa dotyczy angażu Antoine'a Griezmanna. Bez wątpienia światowej sławy gwiazdy, która - wydaje się - nie została dobrze przyjęta przez część drużyny, a przede wszystkim tych, którzy mają w niej najwięcej do powiedzenia. Przyczyną jest nagła zmiana decyzji Francuza w minionym sezonie, przed mundialem w Rosji, kiedy wszyscy oczekiwali oficjalnego ogłoszenia transferu z Atletico Madryt (Gerard Pique pomógł nawet Griezmannowi nagrać wideo), a Messi i inni ważni piłkarze głośno poparli jego przybycie, jednak jasnowłosy napastnik wolał zostać w biało-czerwonym klubie. Messi i Griezmann ani razu nie trenowali razem (Messi trenował oddzielnie ze względu na kontuzję) i mówi się, że Francuz zwykle chadza sam po miasteczku sportowym Barcy. Jest jeszcze jeden temat i to o wiele większej wagi - kontrakt Messiego wygasa w połowie 2021 roku i jego ojciec wciąż nie usiadł z przedstawicielami klubu do negocjacji poprzedzających jego przedłużenie. A to oznacza, że skoro mógłby zostać wolnym graczem od 1 lipca 2021, to już wcześniej mógłby rozpocząć negocjacje z innym klubem i odejść z Barcelony nie zostawiając jej ani jednego euro. A wszystko to zbiega się (przypadek?) z przyjazdem do Barcelony Davida Beckhama, żeby przekonać Luisa Suareza (najbliższego przyjaciela Messiego), by po odejściu z klubu przeszedł do Interu Miami z Major League Soccer (MLS) w USA, którym kieruje. Wielu uważa, że oferta Beckhama dotyczy również Argentyńczyka. Czy Messi używa źle podjętych przez FC Barcelonę decyzji jako argumentów do odejścia z klubu? W 2021 roku, kiedy zakończy się jego kontrakt, będzie miał ukończone 34 lata (urodził się 24 czerwca 1987) i nie tylko pojawi się możliwość grania w Interze Miami, ale też, nareszcie, mógłby grać w argentyńskiej Superlidze, przede wszystkim w Newell's Old Boys z Rosario (jego rodzinnym mieście - przyp. tłum.) - to marzenie, które chciałby spełnić przed zakończeniem kariery. Sam Diego Maradona rozegrał tam kilka spotkań w 1993 roku, również były trener Barcy Gerardo Martino, jeden z idoli Messiego, czy trener Marcelo Bielsa (teraz w Leeds United, angielskiej First Division), tam też byli napastnikami Gabriel Batistuta i Jorge Valdano. Z informacji, które zdobyłem, wynika, że Newell's potrzebują około dwóch lat aby przystosować klub (pomieszczenia, wyposażenie, marketing, członków) do przyjęcia Messiego. Argentyński geniusz czuje, że nie może odejść z futbolu zanim nie zagra, chociaż przez jeden sezon, w lidze swojego kraju. Jedna z niewielu rzeczy, jakich mu brakuje do zakończenia kariery: poczuć ciepło publiczności własnego kraju, usłyszeć śpiew trybun i wtopić się w lokalny folklor. Taka zmiana nie obciążyłaby Barcelony, która za wszelką cenę nie chce, aby Messi nie przeszedł do innego, wielkiego klubu europejskiego, jednak w sposób naturalny patrzy na fakt, że mógłby pokonać Atlantyk żeby zagrać w swoim kraju. Po deklaracjach złożonych w 'Sporcie", z których niektóre uznano za wybuchowe, trener Barcelony, Ernesto Valverde (który pełni swoją funkcję po "katastrofach" z Romą i Liverpoolem przede wszystkim dzięki Messiemu) twierdzi, że wypowiedzi piłkarza zostały nadinterpretowane. Jego zdaniem, Argentyńczyk chciał jedynie powiedzieć, że nie uczestniczył w negocjacjach klubu z PSG w sprawie Neymara i nie wie, czy Barcelona zrobiła wszystko co było w jej mocy. Ale Valverde dobrze wie, że umysł Messiego, przede wszystkim w sprawach delikatnych, jest nie do odkrycia i utopią byłoby zgadywanie o czym myśli. Można jedynie interpretować jego zachowanie. A ten ostatnio sprawia wrażenie bardziej ekspresyjnego i nawet śpiewa hymn swojego kraju. Nie robił tego przez 15 lat, odkąd uczestniczy w międzynarodowych rozgrywkach reprezentacji. Sergio Levinsky