"Duma Katalonii" zaczęła mecz od bolesnego ciosu. Już w 9. minucie piłkę do własnej bramki wpakował Ronald Araujo, który niefortunnie interweniował po akcji Viniciusa Juniora. Na wyrównanie ekipa Xaviego Hernandeza musiała czekać aż do końcówki pierwszej połowy. Wtedy to, po ładnej i ofiarnej akcji całej drużyny trafił Sergi Roberto. W drugiej części gry na naprawdę wielkie emocje musieliśmy poczekać do ostatnich minut. Najpierw gola strzelili "Królewscy", ale po wideoweryfikacji trafienie Marco Asensio zostało anulowane. W doliczonym czasie gry błysnął z kolei Robert Lewandowski. Kapitan reprezentacji Polski popisał się kapitalnym zagraniem do Alejandro Balde. Ten wyłożył Franckowi Kessiemu, a Iworyjczyk nie zmarnował szansy - trafił do siatki, dając swojej drużynie arcyważny komplet punktów. Dzięki niemu Barcelona prowadzi w tabeli z 12-punktową przewagą nad niedzielnym przeciwnikiem. Dziennikarze surowi dla Lewandowskiego "Marca" odniosła się do wspomnianej sytuacji z analizą VAR i pozycją spaloną. Powtórki pokazywały, że była ona absolutnie minimalna. "Trzeba będzie wierzyć, że był spalony" - czytamy. Jednocześnie, dziennikarze nie mają złudzeń co do tego, czy Real zdoła odrobić straty w tabeli. "La Liga skończyła się w marcu" - kwitują. "Sport" rozłożył grę Barcelony na czynniki pierwsze, podsumowując też grę Roberta Lewandowskiego. Redakcja nie była zachwycona jego występem. "Jego najsłabsza wersja, ale wciąż robi swoje" - skomentowano, odnosząc się rzecz jasna do magicznego podania z doliczonego czasu gry. Również redakcja "AS" nie była dla naszego rodaka łaskawa. "Oberwało" się też snajperowi Realu, Karimowi Benzemie. "Polak traci grunt pod nogami" - komentowano postawę snajpera znad Wisły. Czy jego krytyka jest uzasadniona? Według serwisu "Whoscored" był jednym z wyróżniających się graczy ekipy z oceną 7,2. Zobacz aktualną tabelę "La Liga"