27 stycznia 2024 to dzień, który kibice Barcelony zapamiętają jeszcze na długo. Ich ulubieńcy przegrywali na Stadionie Olimpijskim z Villarrealem 0:2, by wyjść na prowadzenie 3:2, ale nie potrafili zdobyć choćby punktu, ostatecznie ulegając "Żółtej Łodzi Podwodnej" aż 3:5. Jakby wrażeń było mało, niespodziewanie Xavi Hernandez na pomeczowej konferencji prasowej zapowiedział odejście z klubu po zakończeniu sezonu. Piłka nożna nie znosi próżni, więc w mediach ruszyła giełda nazwisk. Dziennikarze sprawdzali i wciąż sprawdzają, kto może być następcą 44-latka. Sporo mówiło się o Hansim Flicku, Thomasu Tuchelu czy Juergenie Kloppie (który na sezon 2024/25 zapowiedział przerwę od pracy), ale według Javiego Miguela z dziennika "As" faworytem tego "wyścigu" jest kto inny, a mianowicie Roberto de Zerbi, włoski szkoleniowiec Brightonu. "Ma poparcie Joana Laporty i Deco. Ten drugi rozmawiał w środę w Barcelonie przez ponad trzy godziny z agentami trenera Edmundo Kabchim i Edoardo Cnajrem. Głównym powodem spotkania było złożenie podwalin pod przedłużenie kontraktu Ronalda Araujo, ale De Zerbi też miał być jednym z tematów. Kierownictwo sportowe uważa go za naturalnego spadkobiercę DNA Blaugrany, pobłogosławionego również przez samego Pepa Guardiolę" - czytamy. FC Barcelona zainteresowana De Zerbim? Należy jednak pamiętać, że Barcelona wciąż ogląda kilka razy każde wydane euro. De Zerbi ma kontrakt w Anglii do 2026 roku, a jego klauzula odstępnego wynosi dziesięć milionów euro, co może być dla "Blaugrany" znaczną przeszkodą. Jak czytamy, trzeba się spodziewać "żmudnych i trudnych" negocjacji. Menedżerowie poprosili o trochę czasu na rozmowy z Brighton. "Mewy" obecnie zajmują dziewiątą lokatę w Premier League. Tak wysoka pozycja i tak jest wynikiem obniżki formy - w ostatnich 9 kolejkach piłkarze z AMEX Stadium wygrali tylko dwukrotnie. Po pierwszych ośmiu seriach gier tego sezonu nie wypadali oni z czołowej szóstki. W Lidze Europy wygrali swoją grupę, wyprzedzając francuską Marsylię, holenderski Ajax i grecki AEK.