FC Barcelona przystępowała do tego spotkania w dobrych nastrojach. Choć gra "Blaugrany" w pierwszych dwóch kolejkach nie była porywająca, to oba spotkania udało jej się wygrać 2:1. Tak było zarówno z Valencią, jak i Athletikiem Bilbao. Niezły początek zanotowali także gospodarze wtorkowego starcia, czyli Rayo Vallecano. W pierwszej kolejce udało im się niespodziewanie pokonać 2:1 Real Sociedad, natomiast w drugiej ekipa z przedmieść Madrytu zremisowała 0:0 z Getafe. Na dodatek zespół w zeszły czwartek zasilił James Rodriguez, także w ekipie z dzielnicy Vallecas było dużo powodów do zadowolenia. La Liga. Sensacyjny wynik do przerwy. Rayo Vallecano prowadziło z Barceloną Rayo Vallecano odważnie rozpoczęło wtorkowy mecz. Już od pierwszych minut gospodarze nie bali się rozgrywać piłki i wyraźnie przejęli inicjatywę. To właśnie gospodarze oddali pierwszy strzał na bramkę, a drugi... zamienili już na gola. W dziewiątej minucie futbolówka została wycofana przez Jorge de Frutosa na dziesiąty metr do Unaia Lopeza, która płaskim strzałem przy bliższym słupku pokonał nieco zasłoniętego Marca-Andre ter Stegena. Bramka nie ostudziła zapędów zawodników Inigo Pereza, którzy dążyli nawet do podwyższenia rezultatu. Piłkarze Barcelony byli bezradni. Dopiero w 20 minucie strzału z dystansu spróbował Jules Kounde, ale po rykoszecie goście wywalczyli jedynie rzut rożny, po którym co prawda padł strzał Inigo Martineza, lecz trafił on wprost w bramkarza Rayo. Cztery minuty później szczęścia spróbował Fermi Lopez, ale piłka po jego uderzeniu poszybowała nad poprzeczką. W kolejnych minutach kibice obserwowali dość mało atrakcyjny dla oka futbol. Barca była bardzo cierpliwa i to na tyle, że do końca pierwszej połowy przeprowadziła raptem jedną i to na dodatek w miarę groźną akcję bramkową. W 39 minucie Lamine Yamal zbiegł przed pole karne i zdecydował się na strzał. Tyle że Dani Cardenas obronił uderzenie Hiszpana. Tym samym Rayo Vallecano schodziło do szatni z sensacyjnym prowadzeniem 1:0 nad Barceloną. Warto podkreślić, że pierwszym składzie na to spotkanie wybiegł Robert Lewandowski, który był kompletnie niewidoczny. FC Barcelona męczyła, aż wymęczyła wygraną z Rayo. Lewandowski z nieuznanym golem Hansi Flick musiał w przerwie wstrząsnąć zespołem i podjąć jakieś decyzje. Dlatego też od pierwszych minut drugiej części spotkania na murawie pojawił się debiutant, czyli Dani Olmo, który zmienił Ferrana Torresa. Widać było gołym okiem, że "Duma Katalonii" była bardzo zmobilizowana, by odrobić straty, bo od początku ruszyła do ataku. W 50 minucie znakomitą szansę miał Robert Lewandowski, któremu z lewego skrzydła dogrywał Raphinha. Polakowi pozostało jedynie trafić do niemal pustej bramki, ale piłka toczyła się płasko po murawie i nieco przeskakiwała, przez co nie udało mu się w nią trafić. Niemniej można było dostrzec wyraźne ożywienie gry piłkarzy z Barcelony. W 54 minucie okazję, choć już nie tak klarowną znów miał Polak, ale nie trafił czysto w piłkę i ta przeleciała daleko obok lewego słupka bramki Rayo. Kolejną szansę Barca stworzyła sobie w 58 minucie. Goście bardzo szybko rozegrali rzut wolny w okolicach koła środkowego i Olmo zaskakująco spróbował silnego strzału z grubo ponad 30 metrów. Piłka po jego strzale trafiła jednak tylko w poprzeczkę. Gol dla Barcy wydawał się być tylko kwestią czasu. Zawodnicy Hansiego Flicka coraz częściej i coraz groźniej atakowali bramkę przeciwnika. Owocem tego było trafienie Pedriego z 60 minuty, który rozegrał znakomitą dwójkową akcję z Raphinhą. Pomocnik "Blaugrany" w jej końcowej fazie przyjął piłkę w polu karnym i strzelił z około 11 metrów przy prawym słupku. Tym samym goście doprowadzili do długo wyczekiwanego wyrównania. Kilka kolejnych minut było wyraźnie spokojniejsze, aż do 72 minuty. Wówczas z czwartego gola w tym sezonie La Liga cieszył się Robert Lewandowski. Najpierw uderzenie Yamala z dziesiątego metra obronił Cardenas, ale odbił piłkę przed siebie. Dopadł do niej Lewandowski i trafił do siatki. Niestety, po wideoweryfikacji okazało się, że we wcześniejszej fazie akcji Kounde faulował Pepa Chavarrię, nadeptując mu na stopę. Dlatego wynik na tablicy świetlnej znów wskazywał 1:1. Dokładnie 10 minut później nie było już żadnych wątpliwości. Dani Olmo dopiął swego i zdobył bramkę w debiucie. Hiszpan otrzymał piłkę na 12. metrze i z zimną krwią uderzył lewą nogą w kierunku lewego słupka, trafiając do siatki. Sędzia do podstawowego czasu gry doliczył 10 minut. W czwartej minucie dodatkowej gry Marc Bernal spróbował jeszcze uderzenia z dystansu. Golkiper Rayo wyciągnął się jednak jak struna i sparował ten strzał. Ostatecznie wynik nie uległ już zmianie. Tym samym po raz trzeci w tym sezonie FC Barcelona wygrała 2:1, ale tym razem bez uznanej bramki Lewandowskiego.