Piłkarze FC Barcelona nie mają ostatnio zbyt wiele czasu na regenerację. Ledwo we wtorek grali na Balearach z RCD Mallorca, a mecz zakończył się remisem 2:2. To była pierwsza strata punktów Katalończyków od przeszło miesiąca. Należy jednak dodać, że trener Xavi Hernandez zdecydował się wówczas na kilka roszad w pierwszym składzie, które dotknęły między innymi Roberta Lewandowskiego. Polak rozpoczął mecz na ławce rezerwowych, a na boisku pojawił się dopiero w drugiej połowie. W piątkowy wieczór nie było już natomiast mowy o eksperymentach. Hiszpańscy dziennikarze spodziewali się powrotu kapitana naszej kadry do wyjściowej jedenastki i tak też faktycznie się stało. Barcelona - Sevilla: Joao Felix najbliższy gola Barcelona od początku ruszyła do ataku, dyktując warunki gry rywalom. Po gospodarzach widać było ochotę na zdobycie bramki, a okazji ku temu przybywało. Aktywny w ofensywie był Lamine Yamal, chętnie gry z przodu szukał również nominalny lewy obrońca Alejandro Balde. Wstrząsająca wizja. FC Barcelona może zbankrutować, to byłby jej koniec Najbliżej szczęścia był jednak Joao Felix. W 25. minucie Portugalczyk został obsłużony fantastycznym podaniem przez swojego rodaka i imiennika - Joao Cancelo - ale piłka po jego strzale uderzyła w poprzeczkę i nie przetoczyła się poza linię bramkową. Chwilę później Sevilla odpowiedziała groźną akcją z Lucasem Ocamposem w roli głównej, po której ofiarnie interweniował Gavi. Jeszcze w pierwszej połowie swój udział w meczu zakończył Raphinha. Brazylijczyk poczuł ból w nodze i zasygnalizował konieczność zmiany. Zasiadł na ławce i ukrył twarz w dłoniach, a jego miejsce zajął Fermin Lopez, który niedługo po wejściu na boisko miał szansę na gola, ale jej nie wykorzystał. FC Barcelona wygrała dzięki… Sergio Ramosowi Po przerwie Barcelona wciąż dążyła do otwarcia wyniku, a coraz bardziej widoczny był Lewandowski. Polak otrzymywał niezłe podania od kolegów, a sam starał się czyhać na błędy defensywy przyjezdnych. Z minuty na minutę Sevilla coraz mocniej skupiała się na defensywie, niemal zupełnie odpuszczając sobie kreację akcji z przodu. W końcu jednak gospodarze przebili mur budowany przez gości. W 76. minucie Ferran Torres dośrodkował piłkę na głowę Yamala, ten oddał strzał, po którym futbolówka odbiła się od pechowo interweniującego Sergio Ramosa i wpadła do siatki. Trafienie zostało oficjalnie zaliczone jako samobój doświadczonego stopera. Więcej bramek już w tym meczu nie padło. Barcelona wygrała skromnie 1:0 i przynajmniej do soboty pozostanie liderem La Liga. Jakub Żelepień, Interia