Xavi, szkoleniowiec Barcelony, nie zabrał na to spotkanie także m.in. Pedriego. Mimo wszystko wystawił mocny skład z Jules'em Kounde, Jordim Albą, Sergim Busquetsem, Ousmane'em Dembele czy Ferranem Torresem. Jego podopieczni trzy razy obejmowali prowadzenie po golach: Ronalda Araujo, Demebele i Raphinhii, ale gospodarze za każdym razem odpowiadali. Czynił to jeden człowiek - Oriol Soldevila, który jest byłym graczem... Barcelony. Hat-trick przeciwko takiemu klubowi na pewno doda 21-latkowi skrzydeł. W dogrywce zwycięstwo "Dumie Katalonii" zapewnił jednak Ansu Fati. "Nie możemy być szczęśliwi, ale takie rzeczy się zdarzają w Pucharze Króla. Siedem drużyn z La Liga zostało wyeliminowanych na tym etapie. Nie potrafiliśmy zamknąć meczu, kiedy wychodziliśmy na prowadzenie. Mogliśmy je powiększyć na 2-0, 4-2, ale sami sobie utrudniliśmy sprawę. Nie byliśmy wystarczająco dobrzy w obu polach karnych" - tłumaczył Xavi. Puchar Króla. Barcelona wygrała z Intercity dopiero po dogrywce "Dominuje w nas to samo odczucie, które pojawiło się po meczu z Espanyolem (remis na Camp Nou 1-1 - przyp. red.) w sobotę. Wtedy dostaliśmy ostrzeżenie, a teraz koleje" - dodał. Bohaterem w ekipie Intercity był Soldevila który spędził dwa lata w akademii Barcelony, a potem przeniósł się Birmingham City, gdzie nie udało mu się jednak przebić do pierwszego zespołu. Piłkarz do Hiszpanii wrócił przed tym sezonem. "To jest magia krajowego pucharu" - stwierdził Araujo. Urugwajski obrońca z powodu kontuzji nie występował od września. W środowym meczu zagrał od początku, ale zszedł po godzinie gry i od tego momentu defensywa faworyta przeciekała. "Najważniejsze, żebyśmy wyciągnęli stąd lekcje i poprawili błędy" - powiedział Araujo.