To było zaciekłe starcie dwóch hiszpańskich gigantów. Ostatecznie Barcelona pokonała Atletico Madryt 1-0 i zgarnęła pełną pulę. Jedyną bramkę spotkania w 28. minucie zdobył Joao Felix, były gracz "Los Colchoneros". Robert Lewandowski rozegrał całe spotkanie, ale ponownie spisał się bezbarwnie. Miał trzy okazje do zdobycia bramki, z czego przynajmniej jedną stuprocentową. Po raz kolejny okazał się jednak do bólu nieskuteczny. Potężny lament w trakcie szlagieru La Liga. "Barcelona znowu okradziona" Lewandowski przeprowadził "akcję" meczu. Publika doceniła klasę Polaka Paradoksalnie to właśnie Polak został jedną z pierwszoplanowych postaci wieczoru. Nie chodzi jednak o walory sportowe, lecz o niecodzienny incydent z 69. minuty. Na murawę wbiegło wówczas dziecko z telefonem. Arbiter natychmiast przerwał spotkanie. Chłopiec skierował się od razu w stronę "Lewego". Zapewne zamierzał poprosić o zdjęcie i chociaż przez chwilę pobyć tuż obok swego idola. W pobliżu błyskawicznie pojawili się stewardzi. Polak stanowczym gestem powstrzymał jednak ich interwencję. Następnie przytulił nieproszonego gościa i z troską odprowadził go do linii bocznej. Dopiero potem wrócił do gry. Polski napastnik zachwyca za granicą. W jednym jest lepszy od Lewandowskiego Reakcja publiczności była do przewidzenia. "Lewy" zebrał owację na stojąco. Kibice, którzy w ostatnim czasie nie szczędzili mu krytyki za słabą postawę na boisku, tym razem skandowali jego nazwisko. Kapitan reprezentacji Polski pozostaje najskuteczniejszym w tym sezonie graczem "Blaugrany". Ma na koncie siedem ligowych bramek. Do liderującego w tabeli snajperów Jude'a Bellinghama traci cztery trafienia.