Majorka w ostatnich latach była terenem wyjątkowo niegościnnym, zwłaszcza dla gigantów La Liga. Zarówno FC Barcelona, jak i Real Madryt regularnie mierzyli się ze sporymi problemami, rywalizując z walecznymi "Els Vermellencs". A właśnie z tym rywalem przyszło "Królewskim" rozpocząć zmagania w nowym sezonie ligowym. Mallorca rozpoczęła z wyraźnym animuszem, ale potrzeba było czegoś więcej, żeby realnie zagrozić bramce Thibauta Courtoisa. Za to już w 13. minucie Real Madryt przycisnął rywala i szybko wyszedł na prowadzenie. Rodrygo przejął piłkę w polu karnym i z zegarmistrzowską precyzją posłał podkręcony strzał, który po słupku wpadł do siatki. Miesiąc czekania i przykra niespodzianka. "Policzek" dla Czesława Michniewicza Mallorca odpowiedziała na gola Realu Madryt. Sensacja w 1. kolejce Kompletnie niespodziewanie niedługo po rozpoczęciu drugiej połowy do Mallorca wyrównała. Uciekł rywalom w trakcie rzutu rożnego Vedat Muriqui i uderzeniem głową pokonał Courtoisa. Carlo Ancelotti zdecydował się posłać do boju w 63. minucie Lukę Modricia, a niedługo później stadion wybuchł radością. Ale nie z powodu gola, a interwencji, jaką najpierw popisał się Dominik Greif, a potem Johan Mojica. Mbappe tym razem z gola nie mógł się cieszyć. Real Madryt dominował, ale konstruowanie akcji bramkowych na Majorce nie przychodziło mu z taką łatwością, jak w Superpucharze Europy z Atalantą. Zawyli z rozczarowania kibice gospodarzy, gdy Antonio Sanchez z dogodnej pozycji uderzył mocno nad bramką. To była 100-procentowa szansa na bramkę na 2:1! Gospodarze zwietrzyli szansę i nie chcieli walczyć tylko o remis - interesowało ich zwycięstwo. Nie brakowało emocji w ostatnich minutach. Z czerwoną kartką z boiska wyleciał Ferland Mendy, a spotkanie zakończyło się sensacyjnym remisem 1:1.