Barcelona zaczęła czwartkowe spotkanie słabo, czego efektem była bramka dla gospodarzy zdobyta w 31. minucie przez Alvara Gomeza. Tuż przed przerwą przyjezdni zdołali wyrównać, kiedy po kontrze, biegnący sam Ferran Torres trafił do siatki przy słupku. W drugiej połowie Xavi zdecydował się wpuścić wielkie nazwiska. Po godzinie na murawie pojawili się Ilkay Gündogan, Pedri i Lewandowski. I wtedy Barcelona strzeliła dwa gole. Najpierw w 69. minucie pięknym uderzeniem popisał się Jules Kounde, a cztery minuty później wynik ustalił po indywidualnej akcji inny obrońca Alejandro Balde. Tym samym "Duma Katalonii" po raz piąty z rzędu wygrała na wyjeździe w Pucharze Króla. Poprzednio taką serię zanotowała w 1986 i 1987 roku, kiedy zwyciężyła nawet w sześciu takich meczach. Wejście Lewandowskiego spowodowało nerwowość u rywala Jak media w Hiszpanii oceniły niepełny występ "Lewego"? "Samo jego wejście na boisko, spowodowało nerwowość w obronie Unionistas. Oddał jeden strzał na bramkę, ale jest uznaną gwiazdą" - napisał "Sport", który wystawił mu notę "5", podobnie jak Gündoganowi i Pedriemu. O występie Barcelony najlepiej świadczy fakt, że jedną z dwóch najwyższych ocen w zespole, "7", otrzymał bramkarz Inaki Pena. Tyle samo dostał Fermin Lopez. Z kolei "Mundo Deportivo" stwierdziło, że Polak "oddał strzał z dalekiej odległości" i "nie strzelił gola". Zespół awansował jednak do ćwierćfinału Pucharu Króla, a więc wykonał plan. Kolejnym spotkaniem Barcelony będzie wyjazdowa potyczka z Betisem Sewilla w La Liga (21 stycznia).