FC Barcelona ubiegłej niedzieli przypieczętowała zdobycie pierwszego od czterech lat mistrzostwa Hiszpanii - dzięki triumfowi nad Espanyolem podopieczni Xaviego Hernandeza mogą już więc w zasadzie na spokojnie rozmyślać o kolejnej kampanii ligowej, bo w ich przypadku w Primera Division nic już się nie zmieni. Dla zarządu "Blaugrany" jednak zbliża się jeden z najgorętszych okresów w roku - czas letniego okienka transferowego. Ambicje są naprawdę duże - na "liście życzeń" jest bowiem chociażby Ilkay Gundogan, a absolutnym priorytetem pozostaje wciąż Leo Messi. Argentyńczyk nie ma zamiaru bowiem przedłużać swojego kontraktu z Paris Saint-Germain - tym samym już niebawem powinien stać się wolnym agentem i o ile nie zostanie skuszony przez bajeczne pieniądze z Arabii Saudyjskiej, to zwróci się najprawdopodobniej właśnie ku "Dumie Katalonii". FC Barcelona chce już nie tylko Messiego, ale i... Neymara? Co zrobi PSG? Dziennikarz Steve Kay z portalu "Football Transfers" dorzuca tu jednak nowe, sensacyjne doniesienia - otóż wedle jego źródeł "Barca" przymierza się też do tego, by ściągnąć... Neymara, który już przecież kiedyś zapisał piękne karty w historii klubu. Brazylijczyk - podobnie jak Messi - także staje się powoli "persona non grata" na Parc des Princes. Kibice "Les Parisiens" za nim nie przepadają, a on sam ostatnio był widziany na mistrzowskiej fecie futbolistów FCB. Problemy są tu jednak dwa - po pierwsze akurat jego umowa ważna jest do 2025 roku, a po drugie zmieszczenie obu piłkarzy z Ameryki Południowej w budżecie może być dla Barcelony skrajnie trudne... Niemniej to wszystko nie jest niewykonalne - a "Blaugrana" tak czy inaczej sposobi się już do sporej wyprzedaży, która umożliwi zwolnienie różnych środków. Spore nadzieje w Katalonii ponoć pokłada się chociażby w sprzedani Raphinhi z powrotem do Anglii, co mogłoby przynieść nawet i do 80 mln euro. Real nie odpuści, tak odgryzie się Barcelonie. Zamieszany będzie nawet Bayern Atak Messi - Lewandowski - Neymar? Kosmiczna konfiguracja FC Barcelona Gdyby szalony plan się faktycznie powiódł, to bez wątpienia moglibyśmy mówić o jednej z najpotężniejszych ofensyw w dziejach piłki i swoistym odnowieniu dawnego tria "MSN", czyli Messi-Suarez-Neymar. Rolę Urugwajczyka oczywiście tym razem przejąłby nie kto inny, jak Robert Lewandowski. "Lewy" być może już niebawem będzie tymczasem święcił zdobycie Trofeo Pichichi, czyli wyróżnienia dla króla strzelców w Primera Division. W kampanii 22/23 do rozegrania zostały mu jeszcze cztery mecze - tymczasem jego pozycji w tabeli snajperów wciąż zagraża Karim Benzema...