Dariusz Wołowski, Interia: Lewandowski w Barcelonie. Brzmi niesamowicie. Byłby pierwszym polskim piłkarzem na Camp Nou. Myśli pan, że zbliżając się do 34. roku życia kapitan reprezentacji Polski powinien opuścić Bayern Monachium? Roman Kosecki (były napastnik Atletico i Osasuny): Czy powinien? Oczywiście. Robert spędził w Bundeslidze 12 lat. Pobił wiele rekordów, osiągnął wszystko, co go może jeszcze tam trzymać i motywować? Myślę, że wiek nie powinien być problemem. W sierpniu Lewandowski skończy 34 lata, ale jego wiek biologiczny to jakieś 28 lat. Zostały mu więc przynajmniej trzy sezony gry na najwyższym poziomie. Dlaczego nie Barcelona. Dlaczego nie Hiszpania. Ma do końca kariery tkwić w Niemczech? Zejdźmy jednak na ziemię. Lewandowski ma kontrakt z Bayernem do czerwca 2023 roku. Być może pogłoski o przenosinach do Barcelony to gra jego agenta Piniego Zahaviego obliczona na to, by klub z Bawarii zaoferował Polakowi lepsze warunki w nowej umowie? - Nie sądzę, by Bayern dał Polakowi podwyżkę. Wnioskując po przeciekach dotyczących wysokości zarobków Lewandowskiego, klubu z Bawarii nie będzie na to stać. Nawet gdyby było, Monachijczycy tego nie zrobią. Robert i tak jest najlepiej opłacanym graczem na Allianz Arena. Gdyby on dostał podwyżkę, o to samo poprosiliby inni zawodnicy. Nie chcę przez to powiedzieć, że informacje o transferze do Barcelony wydają mi się bardzo prawdopodobne. Niewykluczone, że to gra agenta lub po prostu mediów. Lewandowski to wielkie nazwisko, Barcelona to wielki klub. Szum wokół transferu jednym i drugim na pewno nie zaszkodzi, a presja spada na Bayern. Bayern może zatrzymać Lewandowskiego u siebie aż do czerwca 2023 roku. Wtedy Polak będzie miał prawo odejść za darmo. Tego lata Barcelona musiałaby zapłacić za transfer. Kataloński klub ma wielkie możliwości, ale tak samo duże długi. - Dlatego tak trudno ocenić prawdopodobieństwo transferu. Bayern jest w dobrej sytuacji finansowej, dlatego nie jest zmuszony sprzedawać Polaka. Barcelona z kolei nie będzie chciała płacić za transfer zbyt wiele, bo przecież sama pensja dla gracza tej klasy co Lewandowski to ogromne obciążenie budżetu. Nie jestem w stanie przewidzieć co się wydarzy. Trzymam kciuki, by transfer doszedł do skutku. Dla Roberta gra na Camp Nou byłaby czymś wspaniałym. Pasowałby do tiki-taki? - Pasowałby do każdego stylu gry. I wszędzie by sobie dał radę. Bywało, że Barcelona grywała bez klasycznego środkowego napastnika, ale w ostatnich latach Luis Suarez, a teraz Pierre-Emerick Aubameyang pokazali jak ważna to pozycja nawet dla tak specyficznej drużyny jak ta z Camp Nou. Środkowy napastnik Barcy musi być cierpliwy, dużo grać bez piłki, wciąż zmieniać pozycje, lub brać udział w rozegraniu akcji krótkimi podaniami. Lewandowski to wszystko umie. Choć osobiście uważam, że bardziej pasowałby do Realu Madryt. Katalończycy są zespołem zakorzenionym w szkółce La Masia. Królewscy to z kolei drużyna gwiazd, jej styl gry byłby dla Roberta czymś naturalnym. Na Santiago Bernabeu nie musiałby się w ogóle adaptować. Choć tam z kolei na pozycji numer dziewięć bardzo mocno trzyma się Karim Benzema. Wszystko mi jedno, czy Robert zagrałby w Realu, czy Barcelonie. Grunt, żeby przeprowadził się do ligi grającej najbardziej spektakularny futbol na świecie. Nawet Hiszpanie przyznają, że Premier League jest dziś mocniejsza. - Na pewno kluby angielskie więcej płacą więc gromadzą coraz więcej topowych graczy. Ja wolałbym Lewandowskiego w Primera Division. Barcelona byłaby znakomitą puentą kariery kapitana reprezentacji Polski. Uważam, że to przesąd, iż polscy piłkarze nie pasują do La Liga. Sebastian Szymański na pewno by sobie poradził w Hiszpanii i wiele na tym zyskał. Myślę, że dla Roberta to także atrakcyjny kierunek. Po co ma tkwić do końca świata w Bundeslidze, jak jakiś więzień? Rozmawiał Dariusz Wołowski ZOBACZ TEŻ: Lewandowski porozumiał się z Barceloną?