W środę Barcelona zmierzy się z Bayernem Monachium w Lidze Mistrzów. Dziś szybko uzyskała bardzo korzystny wynik, więc Xavi mógł dać odpocząć Lewandowskiemu po niewiele ponad godzinie gry. Tym bardziej, że ostatnio jest spore natężenie meczów. W czwartek Lewandowski rozegrał 75 minut przeciwko Villarrealowi i strzelił dwa gole. Tamten mecz skończył się wynikiem 3-0. Dziś Barcelona wygrała jeszcze wyżej. Przeciwko "Żółtej Łodzi Podwodnej", po upływie półgodziny, Barcelona zaczęła strzelać. Tym razem, już po 22 minutach, było praktycznie "pozamiatane". Tyle czasu potrzebowała bowiem "Duma Katalonii", aby strzelić trzy gole. Świetna wspólpraca Lewandowskiego z Dembele Strzelanie rozpoczął Ousmane Dembele w 12. minucie. Najpierw uderzył zza pola karnego, ale bramkarz zdołał odbić piłkę. Trafiła ona jednak do Roberta Lewandowskiego, który idealnie dośrodkował na głowę Dembele i tym razem, przy precyzyjnym strzale Francuza, Unai Simon był już bez szans. Sześć minut później wynik podwyższył Sergi Roberto. Po akcji prawą stroną i strzałem pod poprzeczkę, przy bliższym słupku, pokonał bramkarza. Po kolejnych czterech minutach już sam Lewandowski trafił do siatki. Za wcześniejszą asystę odwdzięczył mu się Dembele i zagrał w pole karne. Polak sprytnie się obrócił, gubiąc obrońcę i pewnym strzałem, zdobył trzecią bramkę dla Barcelony w tym meczu. Było to 12. trafienie Lewandowskiego w La Liga. Polski napastnik jest liderem klasyfikacji strzelców ligi hiszpańskiej. Do przerwy Barcelona prowadziła więc 3-0. W drugiej połowie też miała kilka dobrych sytuacji. Świetną okazję, w 53. minucie, zmarnował Pedri, który z bliska trafił w słupek. Znowu dał o sobie znać Dembele. Wynik ustalił Torres 20 minut później skuteczniejszy okazał się Ferran Torres. Kolejną asystę zanotował Dembele, a Hiszpan, w tempo, wyszedł na pozycję i trafił do siatki. Barcelona całkowicie kontrolowała przebieg meczu. Dopiero, gdy miała cztery bramki przewagi, oddała trochę pola. W efekcie, po błędzie Marca-Andre ter Stegena w 89. minucie, świetną szansę miał Oihan Sancet. W bramce nie było bramkarza, ale byli obrońcy, którzy świetnie zaasekurowali swojego golkipera. W efekcie, najpierw Franck Kessie, a zaraz potem Eric Garcia, wybijali piłkę sprzed linii bramkowej, po strzałach napastnika rywali. W lidze "Duma Katalonii" zrobiła to, co miała zrobić. Teraz może się już skupić tylko na środowej konfrontacji z Bayernem. Kliknij i zobacz składy, statystyki oraz szczegóły meczu FC Barcelona - Athletic Bilbao