Barcelona weszła w jeden z najważniejszych momentów trwającego sezonu. Zaległości po Superpucharze Hiszpanii i Klubowych Mistrzostwach Świata zostały nadrobione, w związku z czym Real Madryt ma już tyle samo rozegranych meczów, co "Duma Katalonii". W 22. kolejce kalendarz ułożył się w ten sposób, że podopieczni Xaviego Hernandeza podejmowali Cadiz, znając już wynik rywalizacji "Los Blancos". Ci wygrali w sobotę z Osasuną, zmniejszając tym samym dystans do Katalończyków do pięciu punktów. Z tą świadomością piłkarze Barcelony od pierwszych minut ruszyli do ataku. Choć za cztery dni czeka ich niezwykle ważne rewanżowe spotkanie z Manchesterem United na Old Trafford (2:2 na Camp Nou), nie zamierzali się oszczędzać. Xavi również nie potraktował niedzielnej potyczki w sposób ulgowy i posłał do boju większość podstawowych graczy, z Robertem Lewandowskim na czele. Polak ma dobre wspomnienia z jesiennego meczu z Cadiz FC - wszedł wówczas na boisko w drugiej połowie i zanotował bramkę oraz dwie asysty. Barcelona - Cadiz: Dwa ciosy w końcówce pierwszej połowy Tym razem kapitan naszej reprezentacji również korzystnie wypadł na tle rywala z Andaluzji. W doliczonym czasie gry pierwszej połowy zdobył bramkę na 2:0, podwyższając prowadzenie swojej drużyny i znacznie przybliżając ją do zwycięstwa. Lewandowski przyjął piłkę na skraju pola karnego, zerknął w kierunku bramki i silnym strzałem po ziemi pokonał bramkarza. Przerwał tym samym serię trzech meczów bez gola. Jak wyliczył dziennikarz Interii Wojciech Górski, Polak czekał na trafienie przez 325 minut. To najdłuższa posucha strzelecka gracza, odkąd ten dołączył do Barcelony. Wcześniej podobna passa - 384 minuty - przytrafiła mu się w 2016 roku jeszcze w barwach Bayernu Monachium. Niewiele wcześniej - w 43. minucie - rywala napoczął natomiast Sergi Roberto. Pomocnik wykończył akcję, w którą również zaangażowany był polski napastnik. Jego strzał zdołał jednak odbić Ledesma, z kolei przy dobitce Hiszpana był już bezradny. Dwa anulowane gole Cadiz Barcelona miała przewagę i na szczęście dla siebie potwierdziła to jeszcze do przerwy. Cadiz nie był jednak zupełnie bezbronny w rywalizacji na Camp Nou. Jeszcze przy wyniku 0:0 do bramki gospodarzy trafił Roger Marti, ale sędzia dopatrzył się pozycji spalonej i anulował gola. Po zmianie stron napastnik gości ponownie pokonał ter Stegena. Tym razem na przeszkodzie stanął... kolega z drużyny, Fali, który faulował bramkarza. Arbiter po raz drugi nie uznał więc gola. Tymczasem Lewandowski przebywał na boisku do 74. minuty, kiedy to zmienił go Raphinha. Jeszcze zanim Polak usiadł na ławce rezerwowych, zdążył trafić w poprzeczkę bramki Ledesmy. W ostatnim fragmencie meczu Barcelona wyraźnie zaczęła oszczędzać energię. Przyjezdni starali się to wykorzystać i walczyli o gola kontaktowego. Wysoką formę prezentował ter Stegen, który kilkukrotnie ratował zespół. Ostatecznie wynik się nie zmienił - Katalończycy wygrali 2:0. Jakub Żelepień, Interia