Czasem jest tak, że Real Madryt i FC Barcelona w chwili gdy spotkają się w "El Clasico" znajdują się na przeciwległych krańcach piłkarskiej sinusoidy. Bywa, że "Królewscy" lub "Blaugrana" są pod formą, co idzie w niepamięć, gdy giganci wychodzą na plac gry, by pokazać odwiecznemu rywalowi i jego kibicom, gdzie raki zimują. Dziś to nie ten przypadek. Rywale są w szczytowej dyspozycji co pokazali w tygodniu w spotkaniach Ligi Mistrzów. Być może czołowe drużyny Bundesligi aspirują ku gwiazdom, ale jednak obecna La Liga to inna półka - Real Madryt odprawił Borussię Dortmund 5-2 (mimo, że przegrywał po pierwszej połowie 0-2!), a FC Barcelona rozbiła Bayern Monachium aż 4-1. - Mówią o Realu, że ma problemy w lidze, ale proszę zobaczyć co robią w Lidze Mistrzów. Borussia Dortmund już się witała z gąską, gdy spotkała ją "remontada". To danie firmowe "Królewskich" - już w latach 80. XX wieku je serwowali. Sam byłem na boisku jesienią 1988 r., gdy w barwach Górnika Zabrze zmierzyłem się z Realem - u siebie na Stadionie Śląskim przegraliśmy 0-1, by na wyjeździe prowadzić 2-1 na 13 minut przed końcem - to w tamtym systemie dawało awans. Chwila nieuwagi, Emilio Butrageno, potem Hugo Sanchez i było po herbacie. Straciliśmy awans nawet nie wiadomo kiedy - mówi nam Jan Urban, obecny trener i jedna z legend Górnika Zabrze. Urban za ponad dwa lata znów wystąpił na Bernabeu, już w barwach Osasuny Pampeluna. Dzień przed sylwestrem 1990 r., skromna ekipa ze stolicy Nawarry rozbiła "Królewskich" w proch i pył aż 4-0. Efektowny hat-trick naszego rodaka był ozdobą Eurogoli w "Sportowej Niedzieli", a toast za zdrowie Jana Urbana był nazajutrz wznoszony niezwykle często i nie tylko na Śląsku. - Wszyscy wiedzą o moim hat-tricku na Santiago Bernabau, a mało kto pamięta, że w Osasunie debiutowałem meczem z FC Barcelona, 9 września 1989 r. Przegraliśmy 0-4, jednego gola strzelił Michael Laudrup, a dwa Ronald Koeman z rzutów karnych. Nie miałem tego dnia szczęścia, dwukrotnie strzelałem już obok Andoniego Zubizaretty, a piłkę z linii wybijali obrońcy - wspomina Jan Urban, który jest kopalnią anegdot dotyczących ligowego i reprezentacyjnego futbolu w Polsce i Hiszpanii. - Wydaje mi się, że jestem kojarzony raczej z grą ofensywną, ale tak się składa, że u schyłku kariery zagrałem przeciw Barcelonie...jako środkowy obrońca! To było już w barwach Realu Valladolid, mieliśmy sporo kontuzji i trenerzy postanowili na środku obrony wystawić najbardziej doświadczonego zawodnika. Nieźle mi się grało, na tej pozycji wystąpiłem w 2-3 meczach, jednak prawdziwa próba ognia przyszła, gdy zagraliśmy z "Barcą", by ulec 1-4, od kolejnego meczu wróciłem już do linii ofensywnych. Robert Lewandowski zagra w El Clasico. Transmisja w sobotę o 21 w Eleven Sports 1 Jak wiadomo, ludzkość z grubsza dzieli się na zwolenników "Los Blancos" i "Barcy", nie ma osoby która interesuje się piłką nożną i nie miałaby odpowiedzi na to odwieczne pytanie. Trener Górnika Zabrze nie należy w tym względzie do wyjątków. - Bardzo szanuję Real Madryt, który jest obecnie najlepszą drużyną na świecie, ale ja od zawsze byłem kibicem FC Barcelona, a to ze względu na mojego ulubionego piłkarza, a potem trenera Johana Cruijffa. Zresztą mój zawodniczy czas w Hiszpanii prawie dokładnie pokrył się z czasem wielkiego Holendra na ławce "Blaugrany". Wszystkie moje mecze przeciw FC Barcelona to Cruijff na jej ławce trenerskiej. W Osasunie wyrobiłem sobie dobrą markę, tak dobrą że media zaczęły pisać o moim możliwym przejściu na Camp Nou. Myślałem że śnię, zagrać dla idola, to byłaby piękna historia. Żona zbiera wycinki z gazet, mam gdzieś do dzisiaj te które mówiły o zainteresowaniu "Barcy" moją osobą. Czy się to komuś podoba czy nie - żyjemy w czasach Roberta Lewandowskiego. Ostatnio "Lewy" zabrał Janowi Urbanowi pewien rekord. Pod koniec września napastnik "Dumy Katalonii" strzelił dla niego 49 gola w lidze. Do tej pory najskuteczniejszym Polakiem w La Liga był właśnie Urban z 48 bramkami, choć niektóre źródła mówiły o 49. Teraz to już nieważne, bo od tego czasu Lewandowski dorzucił jeszcze "skromne" pięć trafień. Szkoleniowiec Górnika Zabrze w ogóle się na taki rozwój wypadków nie obraża, a wręcz wprost przeciwnie. - Jestem za stary, żeby przejmować się takimi rzeczami. Cieszę się z jego sukcesu. Dobrze, że ten rekord wreszcie został pobity - mówił niedawno Urban na łamach Sportowych Faktów. Polacy to jak wiadomo specyficzny naród, najbardziej lubią jak sąsiadowi zdechnie krowa, a bardziej konkretnie uwielbiają strącać dawnych idoli z piedestału. Tak jest z Robertem Lewandowskim w kwestii którego Jan Urban zachowuje trzeźwość umysłu i nie wątpliwości co do jego wielkości. - Jeśli ktoś uważa, że Lewandowski już nie ten to ja mówię, że właśnie ten i odsyłam do tabeli strzelców, gdzie "Lewy" jest zdecydowanym liderem klasyfikacji, mając dwa razy tyle bramek co następny zawodnik, którym jest wielki Kylian Mbappe - zaznacza trener KSG. Na koniec pytamy trenera Urbana o wynik meczu Real Madryt - FC Barcelona, która połowa ludzkości będzie mogła nosić głowę wysoko przez najbliższe pół roku? Szkoleniowiec Górnika udzielił już tylu wywiadów, że nie daje się wpuścić w maliny, jak my wszyscy, liczy na doskonałe widowisko i się nie zawiedzie. - Jak zawsze czeka nas wielki mecz, uczta i wspaniały wieczór. Zagrają dwie wielkie marki, które wyznaczają światowe trendy, wystąpi wielu świetnych zawodników, którzy od lat liczą się w grze o "Złotą Piłkę", a wśród nich nasz Robert Lewandowski, możemy być z niego dumni - kończy Jan Urban, trener i legenda Górnika Zabrze.