Andrzej Klemba, Interia: Zanim porozmawiamy o meczu Barcelona - Real, to najpierw o Robercie Lewandowskim. Zaciął się, nie strzela goli, a hiszpańskie media rwą włosy z głowy. Są powody do niepokoju? Jacek Ziober: Moim zdaniem nie ma. Znam hiszpańskich kibiców, dziennikarzy i sędziów. Słyszę zewsząd: "Lewy w kryzysie", a dla mnie nic się nie dzieje. Na początku była wielka euforia, Robert miał świetne wejście, ale kurz już nieco opadł. Liga hiszpańska to nie to samo co niemiecka, w której każda drużyna od siódmej w dół właściwie nie ma szans, by pokonać Bayern. W La Liga zwycięstwo przedostatniej drużyny z Barceloną wcale nie jest niczym nadzwyczajnym. Czytam hiszpańskie media i widzę literackie porównania, że jak Lewandowski nie opanował piłki, to było przyjęcie niegodne jego sławy. Spójrzmy zatem na liczby. Kto jest od niego lepszy w Barcelonie czy w lidze? Nikt. Lewandowski w 32 meczach zdobył 25 goli i miał sześć asyst. Jak daleko za nim są kolejni i ile kosztowali? Raphinha dziewięć goli i dziewięć asyst, a spotkań rozegranych nawet więcej. Ile Barcelona zapłaciła za Ousmane Dembele? [140 mln euro - przyp. red.]. A ile goli zdobył? Osiem w 28 meczach i siedem asyst. We dwójkę strzelili mniej bramek. Przepraszam więc bardzo. To kto jest gwiazdą, jak nie Robert. W tym roku w lidze trafił jednak tylko dwa razy w sześciu meczach. - Jak ktoś liczy, że Lewandowski w każdym meczu będzie strzelał po trzy gole i ze dwa dogrywał, to proponuję mu dużo lody na głowę. I potem aspirynę, bo się rozchoruje. Sędziowie w Hiszpanii są specyficzni. Przez 10 lat w polskiej lidze nie dostałem czerwonej kartki, nie dostałem też w Montpellier. Przyszedłem do Primiera Division i bach w pierwszym sezonie czerwień. Sędziowie robią bzdury a piłkarze za to płacą. Lewandowski też wyleciał z boiska, potem musiał jeździć się tłumaczyć, klub walczył i nic nie wskórał. Ukarano go aż na trzy mecze. Nie zgadzasz się z taką karą i to zostaje ci w głowie. Nie jako zawodowemu piłkarzowi, ale jako człowiekowi ci to przeszkadza. Robert ma trudniejszy okres, ale to wciąż wielka gwiazda futbolu. Poza tym, czy w Barcelonie byliby zadowoleni, gdyby Lewandowski strzelał trzy bramki a zespół przegrywał, czy lepiej jest tak, jak teraz. Strzela gole, czasem asystuje, a drużyna jest zdecydowanym liderem. To oczywiście nie jest ten zespół, który był za czasów Messiego. To jest inna Barcelona. Która wiele spotkań wygrywa jedną bramką. - No właśnie, ale wygrywa. Barcelona jako cały klub wychodzi z kryzysu sportowego po poprzednim sezonie. Jeszcze nie funkcjonuje jak automat. Na razie jest tak, że w meczach o wyniku czasem decyduje przypadek i wygrywają jedną bramką. Nieraz z ogromnym trudem. Kibice oczekują Barcelony wygrywającej zdecydowanie, ale na to potrzeba czasu. Zawsze jej gra, jak i Realu opierała się na ofensywie. Cały szczęście, że defensywa w tym sezonie staje na wysokości zadania. Niedzielne El Clasico to chyba ostatni moment dla Realu, który trafi dziewięć punktów, by jeszcze włączyć się do walki o mistrzostwo Hiszpanii. - To prawda. Jeśli Real wygra będzie tracił sześć punktów, a do końca sezonu jeszcze sporo meczów. Taka wygrana, jeszcze na boisku rywala, mocno by ich do tego napędziła. Wtedy złapią jak lew zwierzynę i nie odpuszczą. Będą chcieli wykorzystać każdy błąd Barcelony. Real będzie gryzł wszystko do końca. Najważniejszą przeszkodę z punktu widzenia historycznego, sportowego i prestiżowego będzie miał za sobą. Tyle że ten Real stał się za bardzo zależny od Karima Benzemy. Francuz w końcu doczekał się, że jest największą gwiazdą drużyny i decyduje o jakości drużyny. On i właściwie jeszcze tylko Vinicius. Gdy Benzema zawodzi, to cały zespół już nie funkcjonuje za dobrze. Wygrana Barcelony oznacza 12 punktów przewagi nad Realem. - Ten zespół, który wygra, bo nie spodziewam się, że będzie remis, dostanie niesamowity zastrzyk energii. Dziewięć punktów to w La Liga jeszcze nie jest bezpieczna przewaga. 12 i pokonanie najgroźniejszego rywala to jest już coś. Wtedy Barcelona będzie mogła już myśleć, że uda się odzyskać tytuł. Byłem kiedyś w Hiszpanii, kiedy rozgrywano El Clasico. W barze w Walencji kibicowano Barcelonie, która wtedy wygrała 2:0 w Madrycie. - To jest niewyobrażalne święto piłki nożnej. W Hiszpanii wiadomo na pierwszym miejscu kibicujesz swojej drużynie i kochasz ją całym sercem, ale w drugiej kolejności jesteś fanem Realu lub Barcelony. Kiedy grałem w Osasunie, tam większość sprzyjała Blaugranie. Ja zresztą też jej kibicuję. W niedzielę nie ma jednak faworyta. Wiem tyle, że remisu nie będzie. Za Realem przemawia większa stabilność zespołu, ale to jest piłka. Mecz FC Barcelona - Real Madryt na żywo w niedzielę, 19 marca o 21:00 w Eleven Sports 1 lub w Eleven Sports 1 4K Rozmawiał Andrzej Klemba