W Hiszpanii nie milkną echa najnowszej afery z udziałem Barcelony. Jak ujawniono, w latach 2001-16 "Duma Katalonii" zapłaciła łącznie prawie siedem milionów euro ówczesnemu wiceprzewodniczącemu hiszpańskiego Komitetu Technicznego Sędziów Jose Marii Enrique Negreiry za przygotowywanie raportów na temat arbitrów i zawodników. Przypomnijmy, że w latach 2003-10 prezesem klubu był Joan Laporta, który obecnie również jest przy władzy. - Jeśli on dobrze nie wyjaśni tej sprawy, to moim zdaniem powinien podać się do dymisji. Nie podał rozsądnego wyjaśnienia, dlaczego te płatności miały miejsce. W oświadczeniu Barcelony czytamy, że robiły to wszystkie kluby, jednak czym innym jest płacenie byłym sędziom, a czym innym komuś, kto był wtedy w Komitecie Technicznym. W La Liga mamy bardzo jasną strategię walki z korupcją - powiedział ostatnio prezes LaLiga Javier Tebas. Laporta nie pozostał mu dłużny. - Tebas po raz kolejny zdjął swoją maskę, znowu pokazał swoją fobię wobec Barcelony. W 2005 roku nie chciał, by grał dla niej Messi, a teraz wyżywa się na nas, ponieważ nie podpisujemy umowy z CVC i chcemy Superligi. Teraz mówi, że jego życzeniem jest, bym nie był prezesem klubu. On próbuje zdestabilizować sytuację. Nie zamierzam dać mu tej przyjemności, ponieważ FC Barcelona należy do swoich członków. Ktokolwiek próbuje splamić naszą historię, spotka się ze zdecydowaną odpowiedzią - stwierdził, cytowany przez serwis fcbarca.com. Odniósł się także do meritum sprawy. Przekazał, że przeprowadzane jest wewnętrzne śledztwo mające na celu jej wyjaśnienie. Zapowiedział zwołanie konferencji prasowej, na której poda więcej szczegółów. Przyznał, że odpowiednie faktury za jego pierwszej kadencji faktycznie zostały wystawione. Jak dodał, ani policja, ani prokuratura do tego momentu nie poinformowały go o tym, że "Blaugrana" miałaby być przedmiotem ich dochodzenia.