Umowa miała być dla wszystkich zespołów pierwszej i drugiej ligi hiszpańskiej. Fundusz CVC, który od 25 lat inwestuje w sport: rugby, siatkówkę, tenis, a przede wszystkim w motorowe Grand Prix i Formułę 1, miał zasilić kasę La Liga kwotą 2,7 mld euro. I odebrać je sobie w ciągu 50 lat potrącając z dochodów hiszpańskich klubów 11 proc rocznie. Specjaliści zatrudnieni w CVC, który jest właścicielem sieci Żabka oraz PKP Energetyka, mają pracować nad tym, by zespoły La Liga zwiększyły swoje przychody. Od początku przeciwne umowie z CVC były Real Madryt oraz Barcelona. Prezes Florentino Perez uważa, że fundusz nie jest żadnym dobroczyńcą, ale chce oskubać hiszpańskie kluby. Do tej wersji przychylił się nowy prezes Barcy Joan Laporta. Przekonywali, że na takich warunkach inwestycja zwróci się CVC w kilka lat, a potem fundusz będzie zarabiał krocie nieproporcjonalne do zainwestowanej kwoty. Prezes Realu zagroził, że zaskarży umowę do sądu. Poparły go władze hiszpańskiej federacji, które nazywały umowę z CVC "bezprawną" i "skandaliczną". Laporta nie chciał zatrzymać Messiego? Entuzjastą kontraktu jest szef La Liga Javier Tebas. Twierdzi, że dzięki miliardom z CVC kluby hiszpańskie przetrwają kryzys pandemii i będą się szybciej rozwijać. On miał swoje wyliczenia, według których umowa z CVC jest bardzo korzystna dla klubów hiszpańskich. Pereza, Laporty i szefów Athletic nie przekonał. Znalazł jednak rozwiązanie polubowne. Dziś na spotkaniu klubów pierwszej i drugiej ligi hiszpańskiej umowę z CVC podpisywał kto chciał. 38 klubów było za, one podzielą między siebie kwotę 2,1 mld euro. Sumę 2,7 mld pomniejszono o 600 mln euro - na tyle wyceniono udział Realu, Barcy, Athletic i czwartego klubu z II ligi (nazwy nie ujawniono). 38 klubów, które przystąpią do umowy, będą spłacały kredyt w wysokości 11 proc rocznie od swoich dochodów. La Liga nie podała jaką kwotę kredytu otrzyma każdy z klubów. Nie będą one równe, najwięcej otrzymają kluby silniejsze marketingowo. Barcelona, Real Madryt, Athletic Bilbao i klub z II ligi nie wezmą pieniędzy z CVC i oczywiście nie będą musiały spłacać kredytu. Kłótnia o umowę z CVC trwała w Hiszpanii od kilku tygodni. Tebas uważał, że Laporta mógł zatrzymać w Barcelonie Leo Messiego, gdyby przyjął warunki funduszu. Klub z Katalonii dostałby swoją część z 2,7 mld euro. Barca i Real otrzymałyby największą dolę, jako najsilniejsze marki. Zdaniem Tebasa spokojnie starczyłoby Laporcie do zatrzymania Messiego nawet biorąc pod uwagę ogromne zadłużenie klubu z Katalonii. - Nie zadłużę klubu na 50 lat dla nikogo - powiedział Laporta. Messi jest już piłkarzem PSG.