Barcelona przystępowała do tego spotkania ze świadomością, że nawet w przypadku potknięcia zachowa dotychczasową przewagę nad Realem Madryt. To efekt wtorkowej porażki "Królewskich" 2-4 z Gironą. Jak się okazało, rozluźnienie w szeregach Katalończyków nie przyniosło im niczego dobrego. Bukmacherzy zgodnie typowali triumf "Blaugany". Trudno było typować inaczej, skoro naprzeciw lidera La Liga stawała drużyna mogąca się pochwalić tylko jednym zwycięstwem w 10 ostatnich kolejkach. Z drugiej strony - należało pamiętać, że ta sama ekipa jesienią wywiozła z Camp Nou bezbramkowy remis. Zaskakujący apel ws. Lewandowskiego. Hiszpanie nie odpuszczają Polakowi Przez pierwszy kwadrans środowej konfrontacji żadna ze stron nie osiągnęła wyraźnej przewagi. Zaraz potem do głosu doszli... gospodarze. I od razu przełożyło się to na konkretne profity. Rayo demontuje defensywę lidera. Lewandowski trafia tylko z ofsajdu Najpierw sytuację sam na sam z bramkarzem "Barcy" przegrał wprawdzie Oscar Trejo, ale raptem zrobiło się 1-0. Precyzyjnym uderzeniem tuż przy słupku piłkę umieścił Alvaro Garcia, nie dając Marcowi-Andre ter Stegenowi realnych szans na skuteczną interwencję. Za sprawą Roberta Lewandowskiego goście mogli schodzić na przerwę nawet z prowadzeniem, ale dwukrotnie polskiemu napastnikowi zabrakło odrobiny szczęścia. W 23. minucie stanął oko w oko z golkiperem Rayo i... mimo strzału w światło bramki musiał uznać jego wyższość. A kiedy w końcówce pierwszej połowy skierował piłkę do siatki, okazało się, że znajdował się na minimalnym ofsajdzie. Statystycy odnotowali, że ekipa z Madrytu nie poniosła porażki w ostatnich 19 meczach ligowych, w których prowadziła po pierwszych 45 minutach. To fatalnie wróżyło Katalończykom w perspektywie drugiej odsłony. Pogromca Realu zagrożeniem dla Lewandowskiego. Tego nikt się nie spodziewał Po zmianie stron Barcelona z impetem ruszyła do odrabiania strat, ale po kolejnych ośmiu minutach przegrywała różnicą dwóch goli. Tym razem sam przed ter Stegenem znalazł się Fran Garcia, przymierzył jak trzeba i było 2-0. "Dumę Katalonii" stać było jedynie na trafienie honorowe. W 83. minucie do siatki trafił wreszcie Lewandowski, przełamując snajperską niemoc po 467 minutach. Dopadł do bezpańskiej piłki i bez namysłu huknął z półwoleja nie do brony. Polak z 18 golami na koncie otwiera klasyfikację strzelców La Liga.