"Daily Mail" twierdzi, że przyszłość 27-letniego zawodnika jest wielką niewiadomą, po tym jak z "Dumą Katalonii" pożegnali się zwolniony dyrektor sportowy Andoni Zubizarreta, a rezygnację z pracy złożył jego asystent Carles Puyol, natomiast "sytuację monitorują": Arsenal, Manchester City, Manchester United i Chelsea. Chociaż Barcelona będzie zapewne chciała zatrzymać swojego strzelca, przynajmniej do momentu zmiany władzy w klubie, która nastąpi w czerwcowych wyborach, to na razie na pewno nie spełnia on oczekiwań jakie z nim wiązano. Suarez przychodził przecież jako król strzelców Premier League z poprzedniego sezonu w barwach Liverpool FC i za ogromną kwotę około 94 milionów euro. Urugwajczyk, w związku z zawieszeniem przez FIFA za ugryzienie reprezentanta Włoch Giorgia Chielliniego na mistrzostwach świata w Brazylii, mógł zadebiutować w meczu o stawkę Barcelony dopiero pod koniec października i od tego czasu w 12 spotkaniach w Primera Division i Lidze Mistrzów zdobył trzy bramki, a także zaliczył sześć asyst. Wielkie angielskie kluby chętnie pozyskałby więc Suareza, ale kolejną przeszkodą jest zakaz transferowy, jaki obowiązuje "Dumę Katalonii". Za złamanie przepisu dotyczącego sprowadzania młodych piłkarzy spoza Hiszpanii, Barcelona nie może kupować zawodników przez dwa najbliższe "okienka". Oznacza to, że w przypadku odejścia Urugwajczyka, klub nie mógłby pozyskać jego odpowiedniego następcy.