Real Madryt miał okazję, by stosunkowo szybko ułożyć sobie spotkanie. "Królewscy" objęli prowadzenie w 16. minucie. Swój pierwszy przebłysk zanotował wówczas Marco Asensio, który rozpoczął długi rajd na własnej połowie. Później zagrał do Viniciusa Juniora, który oddał mu piłkę w polu karnym. Hiszpan kopnął ją z ostrego kąta, a ta odbijając się od obrońcy gości Pau Torresa wpadła do siatki. Na murawie sporo się działo, a "Los Blancos" pozwalali swoim rywalom na wiele, wręcz zbyt wiele, patrząc z perspektywy trenera Carlo Ancelottiego. To zemściło się w 39. minucie, gdy kapitalną akcją indywidualną popisał się Samu Chukwueze - najpierw z łatwością ograł Nacho, a potem pokonał Thibaut Courtois. Po przerwie jeszcze bardziej widowiskową akcję zanotował Vinicius Junior, który rozpoczął wszystko od... przyjęcia piłki plecami. Później po podaniu od Daniego Ceballosa sam wtargnął w pole karne, zagrał piłkę między nogami Aissy Mandiego, a następnie wyprowadził Real Madryt na prowadzenie. Zobacz także: Hitowy transfer może przekreślić przyszłość Roberta Lewandowskiego. Media już wieszczą odejście Polaka z FC Barcelona Niesamowita końcówka Villarrealu. Real Madryt bez punktów na Bernabeu Ostatnie 20 minut wstrząsnęło jednak Estadio Santiago Bernabeu. Najpierw gola na 2:2 strzelił Jose Luis Morales - choć sędzia początkowo odgwizdał spalonego, którego nie było - a następnie Samu Chukwueze popisał się niesamowitym strzałem sprzed pola karnego i zrobiło się 3:2 dla Villarrealu. W końcówce emocje sięgnęły zenitu, gdy sędzia długo oglądał na monitorze akcję, która mogła dać Realowi rzut karny. Ostatecznie orzekł jednak, że Aissa Mandi nie zagrał nieprzepisowo piłki ręką. "Królewscy" nie zdołali już wyrównać. Oznacza to, że jeśli FC Barcelona pokona w poniedziałek Gironę, jej przewaga w tabeli nad ekipą Carlo Ancelottiego wzrośnie do 15 punktów.