Sporna sytuacja miała miejsce przy stanie 2:0 dla Realu Madryt. Była 73. minuta spotkania, gdy Robert Lewandowski wpadł w pole karne, w którym został popchnięty przez Daniela Carvajala. To wytrąciło polskiego napastnika z biegu, po czym upadł na murawę. "Lewy" wydawał się oczekiwać na decyzję o przyznaniu rzutu karnego, tymczasem innego zdania był arbiter główny tego spotkania Jose Sanchez Martinez. Hiszpański rozjemca nie dopatrzył się przewinienia i kazał kontynuować grę. Hiszpański sędzia: Nie było faulu na Lewandowskim w polu karnym "Powtórki nie pozostawiają jednak złudzeń, że Carvajal nie był zainteresowany piłką i swoją nogą zaatakował Lewandowskiego. Polak został trafiony w udo, co wytrąciło go z równowagi. Choć może się wydawać, że napastnik Barcelony symulował, to warto pamiętać, że był on w pełnym biegu. W takich sytuacjach nawet najmniejszy kontakt może wytrącić z równowagi i spowodować upadek. Moim zdaniem FC Barcelonie należał się rzut karny za faul na Robercie Lewandowskim. Sędziowie VAR powinni zainterweniować, a po wideo weryfikacji arbiter powinien podyktować 'jedenastkę'" - napisał w swoim tekście ekspert Interii, Łukasz Rogowski. Tymczasem innego zdania jest fachowiec z Hiszpanii, były sędzia Alfonso Perez Burrull. Specjalnie w radiu "Marca" arbiter, który sędziował mecze La Liga od 1997 roku do 2010 roku, zgadza się z decyzją, jaką podjął jego rodak. - Lewandowski wpadł w pole, ale Polak pomylił się w akcji z Carvajalem. Sędzia z Murcji podjął słuszną decyzję, nie sygnalizując maksymalnej kary - ocenił 57-letni Burrull.