Dziennikarze "El Español" informują, że Javier Tebas, będąc jeszcze wiceprezesem La Ligi, wystawił RCD Mallorca fakturę opiewającą na 232 tysiące euro. Hiszpański klub miał zapłacić działaczowi za przygotowanie raportu na temat piłkarzy i rynku argentyńskiego. Do sytuacji doszło w 2008 roku, kiedy Mallorca grała w Primera Division i zajmowała miejsce w górnej połowie tabeli. Po wybuchu "afery Nagreiry" Javier Tebas powiedział, że prezydent FC Barcelona, Joan Laporta, powinien podać się do dymisji. Od wybuchu skandalu działacz wyrażał swoje zaniepokojenie obecną sytuacją, ale jednocześnie twierdził, że jego zdaniem do aktu korupcji z udziałem "Barcy" nie doszło. Do dziś nie pojawiły się na to również żadne dowody. Javier Tebas opłacany jak Enriquez Negreira? Na początku kwietnia "La Vanguardia" poinformowała jednak, że prezes rozgrywek dostarczał prokuratorze fałszywe dowody obciążające klub ze stolicy Katalonii. Okazało się, że owe dokumenty były częścią zupełnie innej sprawy, niezwiązanej z działaczami FC Barcelona i pochodziły sprzed kilku dekad. Javier Tebas za pośrednictwem mediów społecznościowych zaprzeczył treści artykułu. W odpowiedzi na niego "Duma Katalonii" zażądała, aby prezes podał się do dymisji. Czytaj również: Barcelona wytacza potężne działa. Fałszywe dowody i afera sędziowska Tymczasem okazuje się, że Javier Tebas był opłacany przez jeden z hiszpańskich klubów podobnie jak Enriquez Negreira przez FC Barcelona. "Duma Katalonii" od początku twierdziła, że płaciła byłemu wiceszefowi sędziów w zamian za przygotowywanie raportów dotyczących pracy sędziów i młodych zawodników. Obie sytuacje są więc do siebie łudząco podobne. Jak "afera Tebasa" może wpłynąć na "aferę Negreiry"? Informacja, która wypłynęła spod ręki dziennikarzy "El Español" może rzucić nowe światło również na "eferę Negreiry", która od miesięcy ciągnie się za FC Barcelona i rzuca ogromny cień wątpliwości na jej uczciwość. To bardzo mocna karta w ręce Joana Laporty, który już w najbliższy poniedziałek zjawi się na konferencji prasowej, mającej na celu wyjaśnienie skandalu dotyczącego opłacania wiceszefa hiszpańskiego kolegium sędziowskiego. Prezydent FC Barcelona może w tym momencie dać do zrozumienia, że praktyka ta, choć niezbyt etyczna, była stosowana również przez innych i prawdopodobnie jest normą w całym hiszpańskim środowisku piłkarskim. Nie wszystkie przecież do dziś wypłynęły na światło dzienne. Zarzuty płynące z artykułu zdążyły już zostać odparte przez samego Javiera Tebasa. - Mówiłem ci, Jorge Calabresie, jesteś bardzo leniwy, różne media podawały tę wiadomość 9 lat temu i jest ona wyjaśniona. Powiedz "tym z góry" i tym od "grilli z przyjaciółkami", że wszyscy wiceprezesi La Ligi mogą mieć relacje biznesowe z innymi klubami - napisał prezes ligi hiszpańskiej.